Witam Was! Mam ostatnio coraz bardziej narastający problem... Chodzi o to, że Koka przestała mnie w ogóle słuchać Niby daje łapę, siada. Na komendy nie mogę narzekać, dlatego że z nagrodą chętnie je wykonuje. Problem tkwi w tym, że na zawołwanie "chodź tu" nigdy nie reaguje. Kiedy w parku lub na działce spuszczam ją ze smyczy po prostu mnie ignoruje. Nie raz najadłam się przez to strachu
Nie dawno przytrafiła się nam taka sytuacja właśnie w parku... Koka szalała, biegała za ptakami, ogólnie się bardzo ode mnie oddalała, wtedy zaczęłam ją wołać " chodź tu". Krzyczałam po kilka razy, po imieniu ją też wołałam, a ona nic jakby nie słyszała. W końcu zechciała przyjść bliżej to mogłam ją złapać. Nawet nie wiecie jak zazdroszczę ludziom z usłuchanymi pieskami...
Dzisiaj byliśmy na działce. Od strony jednego z sąsiadów nie ma płotu. Oczywiście Koka tam latała. Nic nie pomagało prośby, krzyczy, wołania, totalna ignorancja z jej strony. Najgorsze to, że zaczęła kopać dziury u sąsiada... Tam gdzie rosły warzywa, w tym roku nic nie będzie Moja mama kilka dni temu wsadziła kwiaty, korzenie i jakieś cebulki. Dziś (już nie pierwszy raz) Koka wykopała to wszystko w dodatku pogryzła, a jak ją goniłam żeby to oddała to uciekała warcząc. Cebulki i korzenie znalazły się w śmietniku Praca nasza często idzie na marne, dlatego że Koka ma kaprys to wykopać i koniec. Dziś to było nie do zniesienia, więc ją przywiązałam, ale przecież pies nie może być ciągle na smyczy. Marzę o piesku, który przyjdzie na każde moje wezwanie i jak powiem "nie wolno" to przyjmie to do siebie... proszę Was pomóżcie mi rozwiązać ten problem.
Acha, dodam, że myślałam o szkoleniu, lecz najpierw chciałabym spróbować sama rozwiązać ten kłopot z Waszą pomocą