Mój Arczi chodzi na spacerach ze smyczą w pysku. Niby nic złego, jednak już drugą smycz prawie przegryzł. Ciągnie ją i szarpie, wydurnia się. Chyba uważa to za świetną zabawę. Poświęcam mu dużo czasu na spacerach, zawsze chodzimy w miejsca oddalone od ulic (łąki, park, polanka nad rzeką) i mogę go spuszczać ze smyczy, wtedy rzucam mu patyki i razem biegamy i bawimy się w różne fajne rzeczy. Problem zaczyna się, kiedy trzeba wracać. Wciąż tarmosi smycz.
Jak go tego oduczyć?