powiem szczerze ze problem jest od samego poczatku - teraz nawet wystarczy dzwonek do furtki i juz Dacca szaleje.. skacze, chce ze mną iść do furtki i sie witać - czyli skakać ile ma tylko sił na kogoś kto przyszedł... zwykle jej nie wypuszczam w tym momencie na dwór, ale i tak jak juz wchodzimy do domu to ona skacze jak szalona ... nawet jak listonosz przyjeżdza do on ajak głupia cieszy sie i skacze na furtke...
rzadko chodzimy na spacery bo mamy duze podwórko, ale jak idziemy na spacer gdzies to na ludzi przechodzacych obok tez skacze i musze ja krótko trzymac...
juz nei wiemy jak sobie z tym radzic... ostatnią rzecza ktora pomaga - choc jest pewnie najgorszym z mozliwych sposobów - jest pies przywiazany na smyczy przy stole... a żeby i tam nei wariowała daje jej jakies zajecie np kość do gryzienia.. i po jakims czasie probuje ją spuścić i jesli nadal skacze na naszego gościa to znowu smycz i siedzenie na uwięzi...
czy jej to minie? jak reagowac? czytałam ze odwracać sie do psa tyłem i niby lekceważyć to przestanie skakać - u nas nie działa
babcie jak przyjeżdżają to ją odpychają albo dadzą po pysku czy po tylku - tez żadnych efektów ... co robić?
dodam że Dacca jest seterm szkockim, ma juz prawie 7 miesiecy i juz potrafi przewrócić swoją masą kogoś delikatniejszego