przez Figolandia 28 lut 2006, o 21:57
W tych wszystkich wypowiedziach brakuje mi jednego: spojrzenia na sprawę z punktuwidzenia... psa! Przeanalizujmy typową sytuację. Rozbrykany pies ani myśli wrócić. Co robi właściciel - woła. A jak pies przyjdzie, to co robi? Czym prędzej zapina smycz! Jaki z tego wniosek dla psa? Jak wrócę, koniec z biegania i zabawy! Nie wspomnę o typowych błędach, jak próba gonienia psa, czy karcenie po powrocie.
Chcąc nauczyć psa wracania do siebie, musimy dać mu coś w zamian, coś równie atrakcyjnego jak to, z czego dla nas zrezygnował - zabawę. Sam smakołyk nie wystarczy. Tak więc ucząc psa wracania na zawołanie nie zapinamy za pierwszym razem smyczy. Po przyjściu za każdym razem, nawet, jak pies wrócił po godzinie!, nie tylko chwalimy i nagradzamy, ale także bawimy się. Można pobiec kawałek, można rzucić pileczkę, inwencja należy do właściciela, ale musi to być coś równie atrakcyjnego dla psa jak to, z czego zrezygnował.
Linka jest bardzo dobrym srodkiem, żeby przekazać psu, czego od niego oczekujemy w sposób zrozumiały dla psa. Ale pies, oprócz tego, że musi rozumieć, co od niego chcemy, musi jeszcze CHCIEĆ to zrobić.