to kolejny temat który odnowie, jako ze mam psy nazwijmy to srednio łapiące zasady szkoleń to opisze jak to u nas wygladało i z jednym i z drugim psem
otóz oba tez ganiały za czyms ale niekoniecznie chciały oddac tylko na zasadzie pogoń mnie wiec zrobiłam tak:
rzucałam powiedzmy piłke jak chwycił to mowiłam komende "aport" jak nie przynosił to na nagrode no i dalej nic....efekt taki ze poprostu kończyłam ta zabawe i próbowałam po 15-20 min...psy zgłupiały bo nie wiedziały dlaczego nie che sie z nimi bawic....ja wyszłam z załozenia ze to psu ma zalezec na zabawie a nie mi...nie chcesz aportowac to baw sie sam ze soba...oczywiscie tu nuda wzieła góre az w końcu załapały ze trzeba przynosic...ale w reku zawsze nagródka...efekt taki ze puszczały jakies 5m ode mnie...wówczas nauczyłam sie podchodzic do psa tak zeby nie puscił i dawałam smakołyk...potem bez podchodzenia nagabywałam smaczkiem....efekt taki ze oba aportuja...co smieszniejsze potem na szkoleniu okazało sie ze metody sa identyczne w aportowaniu