przez kuklamo 12 gru 2007, o 11:39
Witam wszystkich, właścicieli piesków od Pana z Rypina.
Moja historia jest podobna. Taki sam scenariusz chyba dla wszystkich.
Dnia 21 października 2007 r ukazało się ogłoszenie na stronie ale gratka o sprzedaży Yorków. Zadzwoniłam, bo interesował mnie zakup suczki. Okazało się, iż Pan posiada u siebie 3 suczki w rożnym wieku.
Wsiedliśmy z mężem w samochód i przejechaliśmy prawie 200 km.
Gdy już wjechaliśmy na to podwórko (wszystko się zgadza ulica - tak jak opisujecie) pan już na nas czekał.
Oczywiście nie zostaliśmy zaproszeni do środka, tylko staliśmy na podwórku. Pan zaczął opowiadać, po czym zawołał do kogoś za drzwiami, że ma wypuścić Anitę i jeszcze jednego pieska (nie pamiętam imienia).
Anita to była 10 miesięczna suczka, a ta druga miała niby 2 miesiące. Oczywiście obydwie ślicznie wyglądały. Ja chciałam tego malutkiego pieska (był on tak mały, że ledwo co sam chodził - moim zdaniem mógł mieć 5 tyg). Mój mąż chciał większą suczkę 10 mies, no i postanowiliśmy wziąć Anitę.
Na każde zadane pytanie Pan bardzo milo odpowiadał, pokazywał książki, dał kartkę wydrukowaną z internetu o Yorkach.
Nie zastanawiając się wzięliśmy Anitę (teraz to jest nasza Majka) i udaliśmy się do domu.
Po 2 dniach, gdy Majka już się zadomowiła, bawiła się zaczęliśmy czuć smród z pyska naszego pieska. Zadzwoniłam do pana z Rypina - odpowiedział mi że przyczyną jest na pewno to, że zjadła mysz lub szczura. Ciekawe bo pies nie był jeszcze wtedy na dworze (bo był mróz). Udałam sie do weterynarza. On stwierdził, iż powodem jest zapalenie dziąseł i niewpadnięte mleczaki. Dostałam tabletki i kupiłam pieskowi kości do czyszczenia zębów. I te mleczaki wypadły. Smród ustąpił. Zaraz potym zauważyłam na brzuszku u pieska czarne kropki. Udałam sie do innego weterynarza. Była to naprawdę profesjonalistka.
I tak:
- w uszach naszej Majki znalazła świerzba usznego (także myślę, że wszystkie pieski mogą mieć to bo przebywały tam razem) poza tym uszy były tak brudne, owłosione, że Pani weterynarz się przestraszyła. Naszą Majkę czekało zatem czyszczenie, płukanie i depilacja uszu. I antybiotyk na zapalenie. Świerzba widziałam osobiście pod mikroskopem - niezbyt miły widok
- ząbki, wyrwanie pod narkozą 3 mleczaków (2 kłów i jednego jakiegoś tam) . Aha no i poza tym bardzo duża wada zgryzu. Wszystko pod narkozą
- czarne kropki, badanie laboratoryjne wykazało jakiegoś drożdżowca czy coś takiego. Także zaleciła nam Pani weterynarz kąpiele w specjalnym środku. No i nie ma gwarancji że kropki znikną.
Poza tym już chyba nic takiego nie było.
Aha, jako rodziców naszej Majki pan przedstawił Gucia a matki nie pamiętam (bo on wtedy pokazał dwie matki jedną srebrną a drugą złotą) ja mam pieska podobno od tej srebrnej.
Więc może ktoś z Was ma matkę mojej Majki.
Majka ma teraz 11 miesięcy i waży 2 kg. Jest mała, zgrabna i bardzo wesoła. Nie żałuję, że mam właśnie ją.
Ale też zaszczepiłam ją ponownie, bo nie wiem czy ta książeczka którą posiadam jest jej książeczką i nie mam zaufania do tego pana.
Dwa tygodnie temu zakupiłam mojej siostrze Grzywacza Chińskiego w hodowli psów (prawdziwej) wspomniałam tej właścicielce, że mam pieska z Rypina. Ona powiedziała że jej rodzina jest weterynarzami, psy z Rypina są chore, 6 letnie sprzedawane jako szczeniaki (bez zębów- bo niby to mleczaki wypadły) i straszne opowieści.
To tyle. Jakby ktoś miał pytania to proszę pisać.
Za każdym razem jak dzwoniłam do tego Pana, to odpowiadał mi na pytania - był dla mnie miły