Re: hodowla psów w Rypinie.
Napisane: 30 kwi 2011, o 12:26
Na walkę z pseudohodowcami sposób jest tylko jeden - edukowanie ludzi czym jest pseudohodowla, czym jest rodowód, co to znaczy rasowy, co to znaczy hodowla. Nie uderzycie w pseudohodowle - w Polsce jest ich mnóstwo - jest to pan Jan, który ma w garażu szereg klatek z psami i dopuszcza je co cieczkę, i pani Kasia, która raz dopuściła swoją suczkę.
Zanim zaczniesz pisać cokolwiek, co nie wnosi nic do tematu, zapoznaj się ze znaczeniem słowa hodowla.
Jeżeli ktoś hoduje psy, to hoduje je w jakimś celu. Jeżeli ktoś rozmnaża psa z rodowodem, musi mieć do tego uprawnienia. Uprawnienia dostają psy zdrowe, psy z dobrym eksterierem i charakterem. Psy nie kojarzy się ze sobą na podstawie: "mam małą yoreczkę, jest taka słodziutka, dopuszczę ją raz, dobrze o nią zadbam i będą urocze szczeniaczki". Psy kojarzy się tak, aby następne pokolenie było lepsze, dopiera się dobrych reproduktorów, z dobrym eksterierem, cechami typowymi dla rasy. Rasowy = rodowodowy.
Tak Kasiu, kupiłaś psa w pseudohodowli. Czy ta kobieta, która sprzedała Ci psa, przed pokryciem suczki zbadała ją pod kątem chorób genetycznych, czy znała całą jej linię, wszystkich przodków, tak żeby wykluczyć choroby i wady, czy jej suczka miała wybitne cechy, czy pies, którym ją pokryła miał dobry eksterier?
Widzisz Kasiu, ludzie mają to do siebie, że uczą się na błędach. Nie ma błędu, więc się nie nauczą. Jeżeli twój pies za kilka lat (czego Ci nie życzę) będzie miał chorobę genetyczną (którą można było wykluczyć), wtedy zrozumiesz, że te badania były Ci potrzebne, że to kilkanaście lat życia z psem jest warte zaoszczędzenia jeszcze tysiąca. Jeżeli twój pies po skończeniu roku będzie dwa razy większy niż chciałaś, będzie miał krzywy zgryz, wtedy zobaczysz różnicę. Ale jeżeli będzie przypominał yorka, wtedy stwierdzisz, że nie ma sensu płacić drożej, bo może kolejnym razem się uda. Tyle, że takie eksperymentowanie z życiem, zdrowiem, nie jest warte fartu losu, i czasem lepiej chociaż częściowo się zabezpieczyć.
Co ja robię w kwestii niszczenia pseudohodowli? Mówię ludzią, którzy chcą rozmnażać swoje zwierzętach o wszystkich zagrożeniach, kosztach, tak, żeby ich zniechęcić. Tłumaczę ludziom, czy jest rodowód, co daje, za co się tyle płaci. Ale to niewiele pomaga, bo znajdzie się taka Lola, czy Kasia, które stwierdzą, że to snobizm, bo im się udało.
Chciałaś yorka rasowego, bo to twój snobizm. Chcesz mieć "rasę", bo to fajniesze, niż kundelek, bo fajniej powiedzieć, że masz yorka. Twój snobizm, twoja piaskownica. I najlepiej będzie, jak będzie dalej atakować pana z Rybina - napewno pieskom pomożesz i polepszysz życie... Powodzenia
Zanim zaczniesz pisać cokolwiek, co nie wnosi nic do tematu, zapoznaj się ze znaczeniem słowa hodowla.
Hodowla – zespół zabiegów i procesów w wytwarzanych sztucznie optymalnych warunkach dla rozwoju hodowanego zwierzęcia bądź rośliny, mający na celu otrzymanie w warunkach stworzonych przez człowieka organizmów żywych (np. doświadczalnych w nauce).
Hodowla uszlachetniająca ma na celu otrzymanie bardziej wartościowych pod względem genetycznym i komercyjnym odmian albo ras.
Inaczej można hodowlę uszlachetniającą określić jako świadome działanie człowieka mające na celu poprawę populacji genetycznej zwierząt, aby pokolenie potomne było lepsze od pokolenia rodzicielskiego.
Jeżeli ktoś hoduje psy, to hoduje je w jakimś celu. Jeżeli ktoś rozmnaża psa z rodowodem, musi mieć do tego uprawnienia. Uprawnienia dostają psy zdrowe, psy z dobrym eksterierem i charakterem. Psy nie kojarzy się ze sobą na podstawie: "mam małą yoreczkę, jest taka słodziutka, dopuszczę ją raz, dobrze o nią zadbam i będą urocze szczeniaczki". Psy kojarzy się tak, aby następne pokolenie było lepsze, dopiera się dobrych reproduktorów, z dobrym eksterierem, cechami typowymi dla rasy. Rasowy = rodowodowy.
Tak Kasiu, kupiłaś psa w pseudohodowli. Czy ta kobieta, która sprzedała Ci psa, przed pokryciem suczki zbadała ją pod kątem chorób genetycznych, czy znała całą jej linię, wszystkich przodków, tak żeby wykluczyć choroby i wady, czy jej suczka miała wybitne cechy, czy pies, którym ją pokryła miał dobry eksterier?
Widzisz Kasiu, ludzie mają to do siebie, że uczą się na błędach. Nie ma błędu, więc się nie nauczą. Jeżeli twój pies za kilka lat (czego Ci nie życzę) będzie miał chorobę genetyczną (którą można było wykluczyć), wtedy zrozumiesz, że te badania były Ci potrzebne, że to kilkanaście lat życia z psem jest warte zaoszczędzenia jeszcze tysiąca. Jeżeli twój pies po skończeniu roku będzie dwa razy większy niż chciałaś, będzie miał krzywy zgryz, wtedy zobaczysz różnicę. Ale jeżeli będzie przypominał yorka, wtedy stwierdzisz, że nie ma sensu płacić drożej, bo może kolejnym razem się uda. Tyle, że takie eksperymentowanie z życiem, zdrowiem, nie jest warte fartu losu, i czasem lepiej chociaż częściowo się zabezpieczyć.
Co ja robię w kwestii niszczenia pseudohodowli? Mówię ludzią, którzy chcą rozmnażać swoje zwierzętach o wszystkich zagrożeniach, kosztach, tak, żeby ich zniechęcić. Tłumaczę ludziom, czy jest rodowód, co daje, za co się tyle płaci. Ale to niewiele pomaga, bo znajdzie się taka Lola, czy Kasia, które stwierdzą, że to snobizm, bo im się udało.
Chciałaś yorka rasowego, bo to twój snobizm. Chcesz mieć "rasę", bo to fajniesze, niż kundelek, bo fajniej powiedzieć, że masz yorka. Twój snobizm, twoja piaskownica. I najlepiej będzie, jak będzie dalej atakować pana z Rybina - napewno pieskom pomożesz i polepszysz życie... Powodzenia