Strona 7 z 8

PostNapisane: 5 cze 2008, o 09:33
przez Gość
Biossa czy głowa cię nie boli? Miałam Kundla i Owczarka Niem).Mądżejszy był Kundel ze schroniska niż ten Owczarek od właściciela tylko leżał i sapał.

PostNapisane: 5 cze 2008, o 11:09
przez bjossa
Biossa

nie znam nikogo takiego.

czy głowa cię nie boli

boli jak widze takie posty.

PostNapisane: 5 cze 2008, o 12:55
przez Diana S
Olga a mnie zaczyna boleć nie tylko głowa, ale i całe ciało... Obrazek od tego typu postów.

PostNapisane: 5 cze 2008, o 13:31
przez Marysia
bjossa napisał(a):
Biossa

nie znam nikogo takiego.


Bez przesady,przeciez wiadomo,ze chodzi o Ciebie.

Slabi mnie cos takiego,albo np kiedy ktos napisze zle rase psa ,to czesto ktos pisze, ze nie ma takiej rasy :roll:
Trzeba byc wyrozumialym dla innych.

PostNapisane: 5 cze 2008, o 14:17
przez bjossa
Bez przesady,przeciez wiadomo,ze chodzi o Ciebie.

mi nie przeszkadza ze ktos mój nick zniekształca, zdarza sie, ale jesli ktos sie pyta jednoczesnie 'czy mnie głowa nie boli', to bynajmniej nie jest to miłe.

po długim czasie

PostNapisane: 28 lip 2008, o 21:49
przez kasia61
Witam miło. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale niestety czas tak szybko goni. U nas wszystko w porządku. Raptus już jest z nami pół roku. Zmienia się powoli w domowego miziaka. Nie szczeka już na każdy dźwięk w domku, daje się czesać bez warczenia choć jeszcze za czesaniem nie przepada. Spacery niestety nadal na smyczy, bo nie każdy pies i człowiek mu się podoba i wtedy startuje. Ale i tak jest lepiej niż było na początku. Niestety jak to nasze dzieci, syn nadal nie ma czasu, żeby mi pomóc wkleić fotki. A psina obrosła futerkiem całkiem, całkiem i masy nabrał nie powiem(skoro rano czeka kiedy pani zrobi kanapkę z chlebka z masełkiem) O właśnie ktoś mu się nie podoba chodzący po klatce schodowej i poszczekuje lub mruczy, bo wie ze nie powinien szczekać. Niestety nadal wariuje na dźwięk dzwonka do drzwi, Jest nie do opanowania. Już nam kagańcem rozwalił drzwi harmonijkowe, no ale cóż ma masę :D Mam nadzieję, że z biegiem czasu i obcy nie będą problemem dla niego. Teraz mam tylko jedną obawę, Raptus bardzo się boi wody, a niestety kąpiel zbliża się nieuchronnie, bo już futrzak się od lutego nieźle zakurzył i zastanawiam się jak go przekonać do kąpieli. Chyba niestety skończy się kąpielą u fryzjera. To by było na tyle na razie. Obiecuje ze dopilnuje synalka i wstawię w końcu te fotki bo aż mi głupio. Pozdrawiam. PS. Niestety z wyjazdu na urlop nici bo Raptus jeszcze się nie nadaje do urlopowania, a nie chcę go nikomu powierzać bo to jeszcze za wcześnie dla niego. Buziaczki. :lol:

PostNapisane: 28 lip 2008, o 22:22
przez bjossa
ciesze, sieże tak sie wszystko dobrze układa...

od 10 lat mój pies szczeka na dzwonek do drzwi i nie idzie tego wykorzenić... myśle, że niektóre psy poprostu tak mają :wink:

przy kąpieli możesz go częstować czymś smakowitym, zawsze to troche go przekona do mycia :wink:

PostNapisane: 12 sie 2008, o 18:29
przez czarnula6
Ja również chciałam podpisać sie obiema rękami pod tym,ze pieski ze schroniska są naprawdę niezwykle oddane.Sama mam suczkę Lunę,którą wzieliśmy 22 marca (miała wtedy około roku, półtora).Jest pięknym, czarnym, teraz już błyszczącym, pieskiem, który bardzo nam ubarwił życie.Dzięki niej mam czas na popołudniowe spacery, zabawy, uczę się od niej, jak cieszyć się życiem, bo ona docenia każdy gest i niewiele jej potrzeba do szczęścia.Nigdy nie żałowałam,że wzięłam pieska ze schroniska, wręcz przeciwnie, nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.Są też problemy,ale uczymy się radzić sobie z nimi.Lunka wciąż panicznie boi się ludzi,zdarza się też jej nabrudzić w domu.Pracujemy nad tym,żeby zrozumieć, co siedzi w jej małej główce i jak mozna temu zaradzić.Miała też trochę problemów zdrowotnych, ale myślę,że najgorsze już za nami.Luna miała operację łapki,ale wszystko goi sie dobrze, bo nasz skarbek ma ogromną chęc życia.Była z nami na wakacjach nad morzem, a teraz zabieramy ja na Słowację.Uwielbia podrózowac.Jest ciekawska i bardzo lubi sie bawić.Wszystkim życzę takiego psiaka.Jeżeli pieskowi ze schroniska poświęci się czas, uczucie i dużo cierpliwości, to zdobędzie sie najbardziej oddanego przyjaciela na świecie :)

PostNapisane: 12 sie 2008, o 18:55
przez leonberg
bardzo dziekuje za tak optymistyczny post i prosze o zdjatka :-D

PostNapisane: 13 sie 2008, o 20:55
przez czarnula
Bardzo proszę:)

Obrazek


Obrazek

Obrazek

PostNapisane: 14 sie 2008, o 09:37
przez leonberg
psiak sliczny. zdjatko w cienkusiu wymiata :)
my przez jakis czas wozilismy leosia w starletce :-)
zajmował cały tył :-D a i tak był szczesliwy ze jedzie wszedzie ze swoim stadem :-)

PostNapisane: 14 sie 2008, o 09:55
przez czarnula
Luna uwielbia podróżować, zniosła nawet ośmiogodzinną jazdę na drugi koniec Polski (oczywiście z przerwami na picie, jedzenie i szaleństwa :)) Bez problemu sama zostaje w samochodzie (oczywiście w granicach rozsądku, z otwartym oknem, często z wodą), a w ten sposób wita nas, gdy wracamy z zakupów i chowamy je do bagażnika.
Piesek bardzo szybko przyzwyczaił się do nas i do zasad panujących w domu, mam wrażenie, że stara się nie sprawiać najmniejszego problemu,a to, że czasem nabrudzi w domu, jest na pewno uwarunkowane jakimś niewłaściwym zachowaniem z naszej strony, pracujemy nad tym. Chociaż przede wszystkim chcemy, żeby tak panicznie nie bała się ludzi. Nie rozumiem, jak można tak mocno skrzywdzić zwierzę, żeby bało się przejść blisko człowieka. Cieszę się jednak, że nikt nie zabił w niej tej radości życia, na każdym kroku pokazuje nam, że jest się czym cieszyć i niewiele potrzeba do szczęścia, a to dla mnie ważna nauka.

PostNapisane: 14 sie 2008, o 10:50
przez leonberg
dlatego ucieszył mnie twoj post. ostatnio było sporo postów o problemach z psami ze schronu. kazdy kij ma 2 konce. fajnie ze napisałas o tym pozytywnym.

PostNapisane: 15 sie 2008, o 10:43
przez czarnula
Szczerze mówiąc miałam już kilka psów, ale to jest pierwszy pies ze schroniska. I tylko ten jeden potrafi tak bardzo cieszyć się życiem, jest ze mną bardzo związany, niemal bezproblemowy. Wcześniejsze psy (wszystkie były kochane oczywiście), rządziły wszystkim w domu, nie miały w sobie takiej radości, nie kochały tak mocno i przede wszystkim były bardzo "wygodnickie". Różnica jest ogromna i nie wyobrażam sobie, ze jezeli jeszcze kiedyś będę miała pieska, to nie będzie to pies ze schroniska.Tylko ze schroniska. Poza tym nie rozumiem, jak można dywagowac nad tym, czy psy ze schroniska są uciążliwe, czy nie. Takie pieski przede wszystkim potrzebują uczucia, ale za to są w stanie odwdzięczyć się całym sercem. Naprawdę jest ogromna różnica między pieskiem ze schroniska i pieskiem, którego ma się w domu od szczeniaka.Po co zapewniać dom słodkiemu szczeniaczkowi, którego i tak ktoś weźmie, a szczeniaczkiem być przestanie, jezeli można wziąc psa, który naprawdę tego potrzebuje. Nie zachęcam jednak do pochopnych decyzji, takie pieski potrzebują więcej czasu, uczucia i przede wszystkim cierpliwosci. Każdemu życzę takiego przyjaciela jak Lunka.

PostNapisane: 16 sie 2008, o 19:33
przez kasia61
Witam ponownie. Udało mi się założyć album i tam dodałam pięć fotek Raptusa. U nas nadal wszystko oki. Siedzimy sobie w domku, bo niestety na urlop nasza psiunia jeszcze się nie nadaje. Najszczęśliwszy jest w domku wśród swoich. Kocha leżeć przy człowieku, miętolić gryzaki i uciekać, biegać i podszczypywać w zabawie resztkami przednich zębów :D Mówię wam sama pociecha. Nawet męża już zaaprobował bo chodzi z nim na spacery hahaha. Niestety nadal spacer tylko na smyczy, bo nie toleruje innych onków. I teraz smutna wiadomość, w poniedziałek idzie piesio znów pod nożyk, bo mu się zrobiło na dziąśle jakieś paskudztwo, wet już oglądał i 18.08 kolejny zabieg i znów lekka narkoza, martwię się jak biedula zniesie zabieg i czy będzie mógł jeść po nim, bo nie wiem czy będzie miał szwy. Jedno czego się dowiedziałam, to to, że będą to usuwać nożem elektrycznym.
Absolutnie nie żałuję decyzji wzięcia psa ze schronu, pewnie że nie jest łatwo i gładko ( szczególnie jeśli pies jest już dorosły, ze swoimi nawykami). Acha wet ostatnio powiedział , że na jego oko to Raptus ma 7 lat ( a ostatnio było 5 :lol: ) Ale zrobił się naprawdę kochany i nie zamieniłabym go na żadnego szczeniaka, mimo jego niektórych wad. Nawet urlop poświęciliśmy, nie wyjeżdżając nigdzie, bo niestety pies jeszcze się nie nadaje do towarzystwa większego. a tym bardziej żeby ktoś inny przejął nad nim opiekę na czas naszej nieobecności. Szukam za to działki, na której mógłby z nami spędzać całe wakacje, gdzie mógłby szaleć , biegać i cieszyć się każdym dniem. Pozdrawiam cieplutko z deszczowej i burzowej Łodzi. Napiszę, jak powiódł się zabieg. Buziaczki,