jeżeli jest całą dobę na dworze, nikt go nie zabiera i wciąż się błąka to niestety jest sam. albo się zgubił, albo uciekł albo został wyrzucony.
raz się nacięłam. pamiętam, że u mnie na deptaku dzień w dzień przesiadywał pies, mieszaniec ONka.Za którymś razem w końcu podeszłam do niego, bo nie wyglądał groźnie (wiem, to było nieostrożne, ale moje miękkie serce wzięło górę), pogłaskałam go, okazał się pieszczochem i był bardzo łagodny. nie miał obroży. spytałam kilka osób, czy znają tego psa. wszyscy odpowiedzieli, że nie.
jako, że mam dwa psy w domu nie mogłam go zabrać. zaprowadziłam do ławki, usiadłam i wykręciłam numer do pani z OTOZ. I za chwilę ze sklepu wyszła jakaś pani, która powiedziała, że ten pies ma właściciela i mieszka w mieszkaniu na przeciwko. byłam przekonana, że tam nie ma mieszkań tylko sklepy, wejście było gdzieś z tyłu
niebyt mądre było wypuszczanie psa na cały dzień jeszcze bez żadnej obroży. wyglądał jak bezpański
ciągle siedział przed sklepami i patrzył na ludzi. posiedziałam z nim trochę i poszłam do domu.
ale Twoja sytuacja wygląda trochę inaczej, skoro pies nocuje pod blokiem, to nie wahałabym się.