Witam bardzo serdecznie!
5 marca z mezem wybralismy sie na wycieczke za miasto. Pojechalismy ok 10 km i postanowilismy zrobic sobie spacer w urokliwym miejscu, wzdluz plynacej rzeki. Mojego Niko doslownie w ostatniej chwili uratowalam od smierci. Zauwazylam mezczyzne, ktory wrzuca "coś" do rzeki. Podeszlam blizej i okazalo sie, ze facet topil pieski. Dwa zdazylismy uratowac. Niestety dwie suczki nie przezyly... Zostal piesek i suczka. Uprosilam tego faceta, zeby pozwolil zyc tym maluchom i obiecalam, ze pieska zabiore a dla suczki znajde wlasciciela. Facet niechetnie sie zgodzil i bal sie, ze zadzwonie po policje, wiec nie chcial podac swojego miejsca zamieszkania, Ale ja mu obiecalam, ze jesli pozwoli pieskom zyc przy mamie to nikomu nic nie powiem. No wiec wzielismy tego faceta, szczeniaczki i odwiezlismy ich do domu. Zrobilam malemu zdjecie (mozecie obejrzec w galerii). Niko dzis ma prawie 5 tygodni, a ja sie dowiedzialam, ze u nich jest mala dziewczynka opozniona w rozwoju i nosi szczeniaczki za glowy!!! Takie robia wlasnie bezstresowe wychowanie!!!
Za wszelka cene chce zabrac stamtad malego, choc ma dopiero 5 tygodni. Nie chce, zeby to dziecko zrobilo krzywde mojemu pieskowi.
Co jest lepsze - zostawic go przy mamie i pozwolic, zeby go noszono za glowe, czy zabrac Niko do domu i karmic go zastepczym mlekiem (on jeszcze sam nie je)???