Właśnie wróciłam z płaczem z treningu . Z najgorszego spaceru w moim życiu...
Wchodzę na łąkę z psem na smyczy. Widze że na jej środku są dwie kobiety z ogromnym mieszańcem(nie był na smyczy). Niespuszczałam więc psa. Chciałam je ominąć. Jak tylko one zobaczyły ,że idę do nich rzuciły się za swoim psem który właśnie wstawał... Na szczęście go złapały. Przeszłam obok nich. Basterek tylko na brytana zerknoł... NAWET NIE WARKNOŁ!!! ich pies rwał się tak ,że myślałam ,że go nie utrzymają ale jakoś dało radę... Przeszłam na drógi koniec łąki(boisko) i zaczełam ćwiczenia. Po około pół godzinie na boisko przyszły dzieciaki i dziadki więc sie trochę przesunełam(może 10m ). Trenowaliśmy obdience dalej ale po dziesięciu minutachzobaczyłam ,że ten ogromny pies do nas biegnie. Przytrzymałam Bastera. Brytan podbiegł bardzo blisko i dalej sę zbliżał. Kiedy był na ok2m ode mnie puściłam Bastera. Krzyknełam CZY MOŻNA ZABRAĆ TEGO PSA i wtedy dopiero właścicielki zobaczyły ,że ich pies jest koło mnie Po 10minutach gonitwy złapały swojego psa. Na szczęście nie doszło do konfrontacji . Babki wkońcu wzieły psa na smycz. Ćwiczyliśmy dalej. Pare komend i szarpałam się piłeczką (nagroda) tak ,że Baster widział tylko mnie. Wtedy zobaczyłam ,że podchodzi jamnikowaty czarny kundel. Kundel warczał-Baster go olewał bawił się dalej. Kundel już był metr od nas, szykował się do skoku-puściłam Bastera to znaczy powiedziałam KOLEGA(to dla Bastera sygnał ,że jest pies 'w okolicy'). Wtedy Baster zobaczył tego jamnikowatego. Kundel rozpoczoł atak i... po 2sekundach był na dole a Baster wgryzał mu się w szyje rzucając przeciwnikiem na wszystkie strony. Krzyknełam 3-4razy BASTER PUŚĆ a potem złapałam swojego psa a kundel zniknoł. Wtedy wszyscy dziadkowie, dzieci, te dwie baby, przechodnie sie na mnie gapili. Potem się zaczeły teksty:
TY TEGO PSA W KAGAŃCU PROWADZAJ
O BOŻE
ON PRAWIE PSA ZAGRYZŁ
ALE ON GO SZARPAŁ
WYPIERDALAJ STĄD
CZEMU GO NIE KAŻESZ
itp.
a te babki z tym dużym kundlem do mnie JAK MOŻESZ MIEĆ PSA Z KTÓRYM SOBIE PORADZIC NIE MOZESZ. to ja jej na to A TY SOBIE ZE SWOIM RADZISZ? zamknela sie
Mam teraz pytanie... Co zrobić w sytuacji kiedy luzem puszczony bezdomny kundel chce sie rzucic na Bastera? Baster nie zaczyna pierwszy! Wszyscy ludzie uważają ,że to wszystko moja wina ale co ja innego mogłam zrobić? trzymać swojego za obroże i czekać aż tamten mnie ugryzie w ręke? Miałam osłabiać swojego psa?
Bardzo prosze o pomoc bo takie sytuacje zdarzają sie naprawde czesto Tylko ,że dzisiaj było to w miejscu bardziej uczęszczanym
Treserzy mówią zawsze ODWRÓĆ UWAGĘ SWOJEGO PSA ŻEBY NIE ZWRACAŁ UWAGI NA TEGO DRUGIEGO... ale to chyba nie działą kiedy to tamten drugi atakuje a w dodatku tamten drugi jest bez właściciela