m.m napisał(a):MAGAZYN NIECHCIANYCH PREZENTÓWByl piekny, mrozny wieczór. Zza okien ustrojonych migajacymi lampkami dobiegaly wesole odglosy rozmów. Gdzieniegdzie mozna bylo uslyszec fragmenty koled, przerywane radosnym piskiem dzieci rozpakowujacych swoje prezenty. Wigilia, ten szczególny dzien w roku kiedy wszystko jest jasne, spokojne, radosne – dzien, w który wszyscy powinni sie cieszyc. Spacerujac jak zwykle o tej porze pobliskimi lesnymi sciezkami i rozmyslajac nad wyjatkowoscia tych swiat nawet nie zauwazylem znikniecia mojego psa. Zdziwilo mnie to, bo zazwyczaj nie gubil sie z zasiegu mojego wzroku.
„No tak, pewnie przypomnialy mu sie mlodziencze czasy” – usmiechnalem sie w myslach, wolajac go glosno.
- Co sie tak drzesz – powiedzial Tofik wylaniajac sie zza wielkiej sosny.
Zdebialem. Mój pies … mówil do mnie.
- No przeciez jest Wigilia, co nie? Co tak wytrzeszczasz galy – Wyraznie MÓWIL do mnie Tofik.
Nie potrafilem wydobyc z siebie glosu. „To na pewno sen”, pomyslalem.
- Jesli uwazasz, ze to jest sen to moge cie uszczypnac, choc wlasciwie powinienem raczej powiedziec ugryzc hehehe – powiedzial jakby czytajac w moich myslach Tofik. – Nie patrz tak, mamy dzis sprawe do zalatwienia.
- Ja … jaka sprawe? – udalo mi sie wydukac.
- Widzialem ten twój rozmarzony wyraz pyska – odpowiedzial Tofik. – Zabiore cie w jedno miejsce które powinienes dzis zobaczyc.
- Co to za miejsce? – powoli zaczynalem sie oswajac z ta dziwna sytuacja.
- Miejsce, które pozwoli spojrzec ci na te swieta z troche innej strony – odpowiedzial Tofik.
Szlismy przez las dobrych kilkanascie minut, az wreszcie wyszlismy na lesna polanke. Na srodku stal duzy budynek, a na jego dachu mrugal polamany neon „M G ZYN N EC CI YCH P Z N ÓW” Zanim udalo mi sie rozszyfrowac, jaka kryl w sobie nazwe, weszlismy do srodka. Swiatlo wewnatrz bylo bardzo slabe, udalo mi sie jednak dostrzec szereg regalów, których pólki uginaly sie pod ciezarem róznych przedmiotów.
- Chodz ze mna – powiedzial Tofik.
Idac za moim gadajacym psem spogladalem na pólki. Lezaly na nich nieprawdopodobne ilosci rekawiczek, szalików, skarpetek, pidzam, koszul i koszulek. Troche dalej stal regal caly zaladowany róznego rodzaju kosmetykami, perfumami, dezodorantami itp. Po dluzszym marszu stanelismy przed szklanymi drzwiami.
- Idz – powiedzial Tofik i delikatnie popchnal mnie nosem.
Przeszedlem przez drzwi i poczulem przerazliwe zimno. Znalazlem sie na wielkim placu otoczonym wysokim zelaznym plotem, przy którym co kilka metrów, przywiazane grubymi lancuchami, siedzialy przerazliwie smutne psy. Podszedlem szybko do pierwszego z nich. Duzy czarny pies rozplaszczyl sie na ziemi kiedy chcialem go poglaskac i patrzyl na mnie z przerazeniem.
- Misiek – zza moich pleców uslyszalem glos Tofika – Rok temu, o tej samej porze byl rozkoszna mala kuleczka przewiazana czerwona kokardka. Wydawalo mu sie ze jest w raju. Cieply dom, dwójka maluchów ciagle sie z nim bawiaca, smakolyki podsuwane na kazdym kroku, usmiechy ludzi odwiedzajacych wlascicieli. Mial wszystko.
- Dlaczego dzis jest wiec tutaj? – zapytalem.
- Trzy miesiace pózniej nie byl juz malym Misiem. – odpowiedzial Tofik – Nikt nie pomyslal, ze Misiek potrzebuje spacerów, opieki, zainteresowania, szkolenia. Byl przeciez taki malutki i rozkoszny. Mial byc malym sympatycznym Misiem, a wyroslo z niego wielkie bydle. Dzieci byly za male, rodzice ciagle pracowali, a pies siedzial calymi dniami zamkniety w lazience. Z tesknoty o malo co nie peklo mu serce. Samotny i opuszczony wyl calymi dniami, proszac choc o odrobine zainteresowania. Nikt go juz nie przytulal, nikt nie mówil slodkich slówek. Zamiast tego doczekal sie nowego miejsca i nowych wlascicieli. Budy, lancucha i resztek ze stolu u wiejskiego gospodarza. I traktowania kijem kiedy tylko wydal z siebie teskna skarge. I tak siedzi wspominajac te krótkie chwile szczescia i czeka z gasnaca w oczach nadzieja na swoje lepsze dni.
Oczy Miska patrzyly blagalnie na mnie gdy go mijalem i podchodzilem do kolejnego psa. Myslalem, ze peknie mi serce. Kolejny pies byl sredniej wielkosci. Kiedy tylko do niego podszedlem wskoczyl na mnie, brudzac cale ubranie i lizac mnie wszedzie, gdzie tylko mógl.
- Lucky – zaanonsowal Tofik – pies dogoterapeuta.
- Kto? – zapytalem zaskoczony.
- No pies dogoterapeuta – powtórzyl Tofik. – Rok temu znalazl sie w domu rodziców autystycznego dziecka. Przeczytali ze taki pies doskonale nadaje sie do dogoterapii i sprawili sobie szczeniaka który mial byc psem terapeuta. Po miesiacu byli bardzo zaskoczeni ze pies zamiast leczyc biega, zamiast lezec szczeka, zamiast ostroznie podchodzic do ich dziecka wpada na nie z calym impetem. Jakze to tak. Oczywiscie pojecia nie mieli, ze nie kazdy pies moze byc dogoterapeuta, ze na szkolenie trzeba poswiecic mnóstwo czasu, ze jak kazde zwierze Lucky ma swoje potrzeby. Uznali ze trafil im sie jakis wadliwy egzemplarz i tak Lucky wyladowal na lancuchu.
Lucky wyraznie zgasl, kiedy go zostawilismy. Przy nastepnej budzie siedziala sunia. Kiedy tylko nas zauwazyla, szybko sie do nie schowala.
- Tola, wyjdz – zawolal ja Tofik. Tola jednak nie wyszla.
- Tola jest psem wycofanym, zyjacym w swoim swiecie. – wyjasnil mi Tofik – Byla wykorzystywana w pseudohodowli do masowej produkcji szczeniaków. Szczeniaków takich jak Misiek, jak Lucky i inne, które tutaj widzisz. Rodzila szczeniaki co cieczke, dostawala ochlapy do jedzenia, a za mieszkanie miala kojec na podwórku, z blotem zamiast poslania. Ma 4 lata, a wyglada na 10. Kiedy nie mogla juz rodzic przywiazano ja wrzynajacym sie w jej szyje lancuchem do drzewa w lesie. Przestala byc produktywna to trzeba bylo sie jej pozbyc. No ale tak to juz jest, jest popyt to jest i podaz.
- Ale o czym ty mówisz? – zapytalem Tofika
- O czym? Popatrz przed siebie – gniewnym glosem odpowiedzial Tofik. – Misiek, Lucky, Perelka, Szarik, moge tak wymieniac do rana. Chcesz podchodzic do kazdego? O kazdym mam ci opowiadac? Pomysl troche, te wszystkie psy laczy jedna wspólna cecha. Nie zauwazyles napisu nad wejsciem?
Przez moja glowe przebiegalo tysiace mysli. Misiek, wigilia, dogoterapia, rekawiczki, szalik, krawat, Lucky. Czyzby to … ? Sama mysl o tym co zaraz uslysze przyprawila mnie o drzenie.
- Widze ze zaczynasz rozumiec. – z satysfakcja w glosie odezwal sie Tofik – Tak, te wszystkie psy tutaj okazaly sie nietrafionymi swiatecznymi prezentami. Jestes przeciez w magazynie niechcianych prezentów. Kazdy z tych psów rok, dwa, trzy, cztery lata temu byl wlochata kulka zawinieta we wstazke i polozona pod choinka. Popatrz na to i uswiadom sobie ilu jest na tym swiecie ludzi, którzy traktuja zywe stworzenia tak samo, jak rekawiczki czy szaliki. Dla których wyrzucenie niechcianych skarpetek jest równie latwe, jak przywiazanie psa do drzewa, czy tez wyrzucenie go z samochodu. Popatrz ilu jest na swiecie ludzi, którym wydaje sie ze nie ma nic weselszego niz slodki szczeniak dla dziecka. Pies nie jest dla dzieci, pies potrzebuje swojego pana i musi nim byc dorosla osoba. Pies nie moze byc kaprysem, decyzja o tym, ze znajdzie sie w domu musi byc swiadoma i podjeta przez wszystkich czlonków rodziny. Pies to najglupsza niespodzianka jaka mozna wymyslic. Dzieciom zas co najwyzej mozna kupic pluszowego pieska, który nie bedzie cierpial gdy sie znudzi i zostanie cisniety w kat. Co rok do tego magazynu trafia mnóstwo psów, które okazaly sie niepotrzebne. Czy ktokolwiek kupujac psa jako prezent zastanawia sie nad tym ze zwierze tez czuje ból, smutek, cierpienie? Zwierze nie jest rzecza, nie zapominajcie o tym. Pies nigdy nie powinien byc prezentem. No chyba ze jest pluszowy … uszowy … szowy … owy …
Otworzylem oczy. W kacie pokoju jasniala duza piekna choinka. Z kuchni dochodzily cudowne zapachy. Obok fotela, na którym sie zdrzemnalem lezala otwarta „Opowiesc wigilijna”. Popatrzylem na Tofika, chrapiacego spokojnie na legowisku. „Uff, to tylko sen” pomyslalem uradowany. Tofik w tym samym momencie podniósl glowe i popatrzyl na mnie dlugo i wymownie. Albo mi sie wydawalo, albo mrugnal do mnie okiem…
Wstalem z fotela, wlaczylem komputer i zaczalem pisac … „Byl piekny, mrozny wieczór …”
Tomasz Piecha
Fundacja PRIMA Zródlo zdjec: http://www.altarriba.usPIES POD CHOINKA?? TYLKO PLUSZOWY! Horoskopy numerologiczne. Odkryj datę swojej śmierci - nie tchórz! Od zarania dziejów cywilizacjom ludzkim towarzyszą dwa marzenia.
Horoskopy. Dziękuję za odp. Z poważaniem.