Hej, też mam psa ze schroniska, wabi się Maksio i jest ze mną od 3 lat. Nie wyobrażam sobie teraz innego pieska. Chociaż nie będę ukrywał, początki nie były łatwe. Maksio został porzucony jak miał rok, więc bardzo ciężko było mi go zostawiać w domu. Mieszkam sam, pracuję w jednej
firmie remontowej w Gdańsku, a wiadomo jak jest przy remontach. Raz wracałem trochę wcześniej, raz później... Maks nie radził sobie z tym dobrze. Przez pierwsze miesiące miał lęk separacyjny – wył, niszczył rzeczy, a ja codziennie wracałem do mieszkania z duszą na ramieniu, zastanawiając się, co tym razem mnie czeka. Próbowałem różnych sposobów – od zostawiania włączonego radia, przez gryzaki z przysmakami, aż po krótki powrót z pracy w ciągu dnia, jeśli tylko mogłem sobie na to pozwolić.
Na szczęście z czasem zaczęło się poprawiać. Maksio powoli się uspokajał, zrozumiał, że zawsze wracam. Teraz to już zupełnie inny pies – wesoły, stabilny, uwielbia ludzi i inne psy. A ja nie wyobrażam sobie bez niego życia.