Witamy - to znaczy ja (Jacek) i Vera.
Vera znalazła się w moim domu przez przypadek. Wcześniej nie myślałem nawet o psie - mieszkanie małe, chroniczny brak czasu.
Tymczasem któregoś dnia moją przyjaciółka wpadła do mnie z wizytą.
- Chcesz mieć psa? - zapytała na powitanie.
- Nie chcę - odpowiedziałem jej szczerząc zęby w uśmiechu.
- No to już masz - sapnęła rozpinając zamek kurtki.
Jakież było moje zdumienie, kiedy spod kurtki wyjrzał mały przestraszony pyszczek. Wryło mnie i zakochałem się na amen...
Okazało się, że Verę ktoś porzucił. Przez trzy dni błąkała się po ulicach. Cudem chyba nie potrącił jej samochód. A mnie dzięki temu zdarzeniu serce urosło. Zupełnie inny dom...
Nie wspominam już o wskakiwaniu mi do łóżka, o podgryzaniu kapci, a obgryzaniu tapety. Takie "przeboje" ma pewnie większość posiadaczy psiaków. Dla mnie najważniejsze jest to, że jest...