Witam.
Jestem szczęśliwą posiadaczką trzech kochanych stworzeń - około dwuletniej suczki Poli, około sześcioletniego psa Ediego (Edusia;p) i ich dokładnie 24 dniowego synka Kluska. Mieszkamy w bloku 37m2 dlatego do tej pory nawet nie zastanawialiśmy się nad posiadaniem psa, chcieliśmy poczekać aż dokończymy budowę wymarzonego domku na wsi. Jednak los sprawił że będąc w noszej wiosce pół roku temu usłyszleismy od mieszkańców, że od kilku dni jakiś piesek siedzi przy drodze i wychodzi na drogę jak jedzie samochód://// Cud że przeżyła i nikt jej nie potrącił!!! Tak przygarnęliśmy naszą śliczną Polę. Jest to malutka 7 kg suczka bardzo przypominająca spaniela, tak wyglądem jak i zachowaniem:) Jest do mnie bardzo przywiązana, bo to ja ją wzięłam z tej drogi, do nikogo innego nie chciała podejśc i tak ejst do dzisiaj. Nieufna wobec osób, nie lubi ludzi ani innych psów (do tamtej pory), kocha tylko mnie (nawet narzeczonego niestety troszkę odtrąca) bezgraniczną miłością, zawsze jest przy mnie, nigdy się nie oddala. Kiedy byłam w szpitalu nie jadła i prawie nie piła, tylko leżała w mojej kurtce...Także związek miedzy nami jest bardzo silny. To taka typowa "księżniczka", zje tylko to co jej smakuje, śpi w łóżku, a kiedy pada, nie chce wyjść z domu albo płacze:) JEst delikatna, wrażliwa i uczuciowa, kiedy ktoś płacze ona tez płacze (wydaje dźwięki jakby płakała), kiedy inny pies na ulicy skomple ona od razu cierpi.
I tak sobie żylismy w trójkę do marca 2010 roku, kiedy to podczas pobytu na naszej działce nagle nie mogłam znaleźć Poli... Po pół godziny krzyków i wezwań pojawiła się... z jakimś kundlem. Nie pilnowałam jej, gdyż cieczka przypadała jej na połowę kwietnia, a był początek marca. Nie sądziłam, że może ją dostać tak szybko. Psa przegoniliśmy.
Ale wracał. Wracał zawsze, a POla, tak niechętna w stosunku do innych stworzeń, nagle wydawała się jakaś taka zakochana. popytałam ludzi i okazało się e to wieloletni wiejski włóczęga, znali go wszyscy, mówili na niego czarny kundel. Jest średniej wielkości psem, waży 20 kg i nadal jest chudy, a kiedy go wzięliśmy miał niecałe 15 kg i żebra na wierzchu... Od czasu do czasu ktoś go nakarimł.... Serce nam zmiękło i postanowiliśmy wziąć go do siebie... Nigdy w życiu nie widziałam takiego szczęścia jak wtedy kiedy Edi wszedł do mieszkania i dostał gotowaną szyjkę!!!! Myśleliśmy że zadek mu odpadnie z radości, tak nim machał. Na początku bał się ręki, chował się gdy chcieliśmy go pogłaskać. Nigdy nie patrzył w oczy, chodził podkulony. Pewnie był kiedyś bity, a jednak potrafił drugi raz zaufać. Dziś jest fantastycznym, otwartym psem kochającym wprost ludzi, do wszystkich się tuli, wszystkich kocha. Przede wszystkim kocha Polę. Myślę że nie mogliby już bez siebie żyć.
Jest dużo mądrzejszy i bardziej pojętny od Poli. Wiele rzeczy rozumie bez słów, jest mało wymagający. Bardzo sprawny fizycznie, potrzebuje dużo ruchu. Jeszcze na nic nie chorował, zwichnięcie nogi wyleczyło się samo w trzy dni... Mocny organizm i mądry pies. A... i bardzo silny:) już wszystkie samce w okolicy, łącznie z amstaffami, pitbullami i różnego pokroju olbrzymami, wiedzą że z Edim się nie zadziera:))). A Pola jest jedgo i tylko jego:)
A Klusek?
Kiedy pojawił się w dmu Edi czym prędzej postanowiliśmy wykastrować Polę, i jego też. Miała umówiony termin na połowę marca, bo wcześniej się nie dąło, bo to a to krew, a to coś tam...musiały być zrobione badania. Pewnej nocy usłyszeliśmy pisk... To był Klusek... Pola urodzina 5 godzin przed zaplanowaną kastracją, duuuużo za dużo wcześnie.... WEt stwierdził że raczej nie przeżyją (urodziły się suczka i piesek). Suczka zdechła niedługo, a Klusek....no cóż jak wstawię zdjęcia to zobaczycie jaka z niego duża gruba Klucha:)) Postanowiliśmy go zatrzymać bo nigdy nie chcieliśmy mieć szczeniaczka, nie planowaliśmy nawet drugiego psa, a on zjawił się w naszym życiu tak niespodziewanie...I przepadliśmy! Jest kopią Edusia, taki mikroeduś. Identyczny. Zakochaliśmy się w nim. Kochamy go tak jak Polcię i Edusia.
I tak oto mamy całą psią rodzinę:)
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów!
Jahera