Tak więc czy ktoś miał, ma , będzie miał, widział, słyszał o albo lubi koszatniczki??? Inaczej zwana wiewiórką peruwiańską i czilijską
Ja miałam 4. Najpierw dwie siostry Wiórcię i Trocię
Potem Trocia zmarła ( wada genetyczna- chów swobny- hodowla na zysk)
wiórcia została sama i wpadła w depresję:(
Dokupiłam jej kitkę (tak a już roczną) ( wiórcia miała wtedy 2 lata)
Wiórcia i kitka się nie dogadały, a nawet sie nienawidzą (bitwy i chamskie odzywki) i siedzą w osobnych klatkach do dziś
Więc spróbowałam jeszcze raz i dokupiłam Wiórci malutkiego kosza- Cookie (na avatarku) Wiórcia zaczeła zachowywać się jak matka. Bardzo się pokochały, niestety Cookuś miała wadę genetyczną(patrz Trocia) i również zmarła. Nie przeżywałam jednak tego tak bardzo bo aż do końca zachowywała się jak zdrowy kosz i ja przeczuwałam, że umrze już dzień wcześniej więc sobie z nią pogadałam.
Wiórcia została sama(no, jest jeszcze wredna Kitka), ale już nikogo jej nie dokupię bo to naprawdę przykre gdy 50% twoich zwierzaków umiera bardzo wcześnie przez ludzką głupotę i szaleńczą pogoń za pieniędzmi.
Może trochę smutna historia, ale tak niestety jest. Jak ktoś będzie sobie kupował koszatniczkę, najpierw niech sprawdzi:
- zęby. u dorosłego kosza powinny być pomarańczowe
-ogon. czy na końcu jest pędzelek. Często kosze tracą go przy zabawie na kole, ale dobrze gdyby był.
- czy samiczki są z samcami (co gorsza własnymi braćmi) w klatce. Od 6 miesiąca powinny być odseparowane.
-zawartość miseczek. Jeśli jest kukurydza, pestki dyni, słonecznika, fistaszki- kosze mogą mieć cukrzyce.
Jeśli kupujesz- kup DWIE !!! najlepiej siostry
Mam nadzieję, że uchronię jakiegoś przyszłego właściciela koszy od złego wyboru:)
(raaaany znowu się rozpisałam)
