Małego oddałam do wielkiej willi w Dąbrowie Oleśnickiej(5km od Oleśnicy czyli od mojego domu). W tej willi mieszkali teściowie kolegi mojego taty. Mają też drugiego psa(ma6miesiecy) ktory okazał się być chory psychicznie. Potem okazało się że piesek mial siedziec dwie godziny dziennie w kojcu, spac w kotłowni a reszte dnia spędzać z 'właścicielami'. trzymał sie PODOBNO 8dni. przyjechałam go odwiedzić i ta teściowa powiedziała że dała go do domu swojej mamy za Milicz. Napisałam sms do mamy. Mama przyjechała. Okazało się że pies zdechł. W trzeciej wersji (tylko przy mamie) tej pani ta pani powiedzziala ze moj tata o wszystkim wiedzial. Tata oczywiscie mial wszystko w du... wiec nic nikomu nie powiedział. Psa oddałam w niedziele. w sobote bawil sie z taka dziewczynka. we wtorek padl. podobno byl pod kroplowka. nawet nie zalozyli mu ksiazeczki zdrowia vchociaz mieli to zrobic. wiem ze niby ja powinnam to zrobic ale gdy go tylko znalazlam ktos co chwile mowil ze go wezmie bez ksiazeczki i szczepien i ze sam to zalatwi. potem jak tylko go wzieli natychmiast oddawali. Małego mama mi wiec sprezentowała na mikołajki i urodziny(5.12) jako jeden ogromny prezent. potem go oddałam. wlasciwie to tata go oddal. ja sie dowiedzialam ze mam go komus oddac 2min przed czyli jak zaparkowalismy przed ta willa. plakalam. nie chcialam go tam dawac. mial miec dobrze. tata obiecal ze bede go mogla odwiedzac. mama tez nie chciala go tam dawac. razem z mama i bratem chcialismy go odebrac ale za kazdym razem moj jeb..y ojciec musoial nam przeszkodzic. pojechalam po niego z bratem i okazalo sie to co opisywalam wczesniej
podobno Mały padł na parwowirozę. objawy to biegunka i wymioty(nie wspomne o braku apetytu itd.). podobno od niedzieli do wtorku piesek cały czas lezal koło kaloryfera. jezeli to bylaby prawda to na dywanie i podlodze bylyby plamy. podloga byla idealnie czysta. ta rodzina jest taka zaklamana ze nawet nie wiem czy oni znaja prawde. wymusilam z mama spotkanie z tesciem ktory mial nas zawezc na grob Małego. zakopali go koło drogi na dzikim wysypisku śmieci!!! . jutro jade go odkopac. tyle wersji juz slyszalam ze musze zobaczyc go na wlasne oczy zeby uwierzyc