Strona 1 z 1

Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 30 maja 2009, o 21:02
przez Loger
Witam, od 3 dni pies mi zaginął, dzisiaj przyszli znajomi z końca ulicy i powiedzieli, że znaleźli mojego psa, jest ranny.
Szybko się zabrałem i poszedłem z nimi, gdy doszliśmy do celu, pies leżał cały wycieńczony, oblazły go larwy much, zauważyłem, postrzelenie na środku głowy i pod szyją, ale ilość larw nie pozwalała mi oszacować jak głębokie są rany, bo w nich siedziały te robaki. :( Szybko zabrałem psa do domu i pojechałem z nim do znajomego weterynarza razem z moją ciocią. Weterynarz powiedział, że pies może przeżyć ale nie w 100 % nie wiadomo, wbił mu 4 zastrzyki, jakieś sterydy na pobudzenie, bo był normalnie sparaliżowany, 2 antybiotyki i 1 przeciwbólowy, próbował tez oczyścić psa z larw ale było ich mnóstwo, więc zabrał jakieś substancje i pola nimi miejsca gdzie znajdowały się larwy.
Po powrocie do domu, razem z moją ciocią zabraliśmy się za usuwanie tych larw, 2 godz trwały usunięcie ich, ale nie wiem czy wszystkie, z dziury w głowie strzykawką wyciągnąłem z 15 larw, z szyi kilka bo dziurka była niewielka z uszu oraz z sierści też. Przez całe te czyszczenie pies ledwie co dychał, daliśmy mu jeść, przedtem pił, po 5 godz pies bardziej ożył patrzy się i w miarę normalnie oddycha, ale jak wiadomo od razu nie wyzdrowieje. Jutro jadę z nim znów do weterynarza, na zastrzyk, a w poniedziałek prawdopodobnie na przegląd, prześwietlenie i wyciągniecie śrutów.

Aż serce mi się kraja, prawdopodobnie wiem kto mógłby to zrobi, stawiam, ze to zrobił mój kumpel ze szkoły średniej, bo on ma śrutowe od 3 lat i raz się chwalił, że kilka ptaków zabił oraz kota postrzelił.

Jak mam sprawdzi czy on to zrobił ? Czy śrut wyciągnięty z psa może być wystarczającym dowodem ? Mówię, że ta sytuacja miała miejsce z 200 m od jego domu, a w obrębie jest mało domów i mieszkają tam starsi ludzie i wątpię, żeby ktoś był tego zdolny. :/

Bardzo proszę o pomoc, nie chce tej sytuacji tak pozostawić, bo 3 miesiące temu też straciłem psa, prawdopodobnie przez postrzelenie.
I nie mam zamiaru, spotkać się z kolejnym tego typu nieszczęściem. Sprawe chce zgłosic na policję, ale nie wiem jak do tego podejść.

PostNapisane: 1 cze 2009, o 15:05
przez Chita
jesli mieszkasz kolo lasu lub jakiegos innego terenu na ktorym rzadzi lesniczy to lesniczy mial 100%prawa zastrzelic psa.

u mnie w okolicy strzelaja regularnie i podstrzeliwuja koty. tata(policjant) powiedzial ,ze musze miec filmik. no i czatujemy...

kazda bron(niezaleznie czy krodka jak tzw. pistolety czy dluga jak tzw. np. wiatrowka) ma okreslone naboje. gdybys wiedzial jakie naboje sa w twoim psie to mialbys od razu jak na dloni model broni. wtedy wystarczy sie cichcem dowiedziec jaka bron ma twoj kumpel. jak okaze sie ,ze to z jego broni pies zostal postrzelony (czyli model pasuje do naboi) to nic mu nie mow. najlepiej mu niczego jawnie nie zazucac bo sie sploszy i np. pozbedzie sie broni. jak juz masz naboje i dane wlasciciela broni to mozesz zglosic to na policje

piszesz ,ze 3miesiace temu tez Ci postrzelili psa. jak czesto sa samopas?

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 22 sty 2010, o 13:13
przez pogromca głupoty
Loger napisał(a):Witam, od 3 dni pies mi zaginął, dzisiaj przyszli znajomi z końca ulicy i powiedzieli, że znaleźli mojego psa, jest ranny.
Szybko się zabrałem i poszedłem z nimi, gdy doszliśmy do celu, pies leżał cały wycieńczony, oblazły go larwy much, zauważyłem, postrzelenie na środku głowy i pod szyją, ale ilość larw nie pozwalała mi oszacować jak głębokie są rany, bo w nich siedziały te robaki. :( Szybko zabrałem psa do domu i pojechałem z nim do znajomego weterynarza razem z moją ciocią. Weterynarz powiedział, że pies może przeżyć ale nie w 100 % nie wiadomo, wbił mu 4 zastrzyki, jakieś sterydy na pobudzenie, bo był normalnie sparaliżowany, 2 antybiotyki i 1 przeciwbólowy, próbował tez oczyścić psa z larw ale było ich mnóstwo, więc zabrał jakieś substancje i pola nimi miejsca gdzie znajdowały się larwy.
Po powrocie do domu, razem z moją ciocią zabraliśmy się za usuwanie tych larw, 2 godz trwały usunięcie ich, ale nie wiem czy wszystkie, z dziury w głowie strzykawką wyciągnąłem z 15 larw, z szyi kilka bo dziurka była niewielka z uszu oraz z sierści też. Przez całe te czyszczenie pies ledwie co dychał, daliśmy mu jeść, przedtem pił, po 5 godz pies bardziej ożył patrzy się i w miarę normalnie oddycha, ale jak wiadomo od razu nie wyzdrowieje. Jutro jadę z nim znów do weterynarza, na zastrzyk, a w poniedziałek prawdopodobnie na przegląd, prześwietlenie i wyciągniecie śrutów.

Aż serce mi się kraja, prawdopodobnie wiem kto mógłby to zrobi, stawiam, ze to zrobił mój kumpel ze szkoły średniej, bo on ma śrutowe od 3 lat i raz się chwalił, że kilka ptaków zabił oraz kota postrzelił.

Jak mam sprawdzi czy on to zrobił ? Czy śrut wyciągnięty z psa może być wystarczającym dowodem ? Mówię, że ta sytuacja miała miejsce z 200 m od jego domu, a w obrębie jest mało domów i mieszkają tam starsi ludzie i wątpię, żeby ktoś był tego zdolny. :/

Bardzo proszę o pomoc, nie chce tej sytuacji tak pozostawić, bo 3 miesiące temu też straciłem psa, prawdopodobnie przez postrzelenie.
I nie mam zamiaru, spotkać się z kolejnym tego typu nieszczęściem. Sprawe chce zgłosic na policję, ale nie wiem jak do tego podejść.

no tak, puszczają sobie pieski gdzie popadnie, żeby sobie wolno pohasały i postważały zagrożenie dla otoczenia, a później lement, że pieseczka postrzelono, albo zastrzelono.
Znajomi znaleźli Twojego psa konającego na końcu ulicy, a Ty nie raczyłeś go poszukać gdy zaginął Ci kilka dni temu? Co z Ciebie za właściciel psa? Zero odpowiedzialności za zwierzaka, którego posiadasz. Powinieneś zostać ukarany wysokim mandatem i sądowym zakazem posiadania psa. Jak ja uwielbiam takich odpowiedzialnych inaczej właścicieli psów, co puszczają samopas swoje czworonogi i mają w nosie co ich pieseczek robi przez cały dzień :evil: . Tylko i wyłącznie prze Ciebie pies cierpiał i o mało nie zszedł z tego świata, bo go nie pilnowałeś. Gdzie byłeś, gdy postrzelono Twojego psa? Siedziałeś pewnie w domciu, grzejąc tyłek w foteliku i obrzerając się chipsami flirtowaleś z laskami na gg. Taki zakichany z ciebie właściciel psa. Zamiast wziąć psa na smycz i iść z nim na długi spacer wolisz puścić go samego, bez opieki i kontroli. Oddaj tego psa ludziom odpowiedzialnym, którzy zajmą się nim jak należy, bo Ty nie dorosłeś do roli właściciela psa, a swoim postępowaniem to tylko psujesz opinię prawdziwym miłośnikom psów.
Sama posiadam kila psów od pnad dziesięciu lat, mieszkam na terenie łowieckim i nigdy nie miałam problemów z myśliwymi, nikt mi nigdy żadnego psa nie postrzeli , ani nie zastrzelił, bo ja pilnuję swoich psów. Moje psy nie włóczą się po wsi, czy po lesie, po za teren ogrodzony wychodzą na smyczach i spacerują po własnym kilkuhektarowym terenie.Nie stanowią dla nikogo, ani dla niczego zagrożenia, nie wyrządzają nikomu szkód, więc i nie mam problemów związanych z psami.

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 3 lut 2010, o 15:26
przez sonica
Najgorsze jest to ze legalnie mysliwi szczelają, a nawet specjalnie, juz jako zwierzyne łowną.
A i to jest najgorsze ze zabijają psy przy właścicielu!

do "pogromcy głupoty"

PostNapisane: 19 lut 2010, o 12:17
przez Aśka
A jeśli mój pies (ratlerek 1,5 roczny waga 3kg) uciekł pod siatką zabezpieczającą ogrodzenie i pobiegł do suczki która miała cieczkę? Nie siedziałam w fotelu i nie jadłam chipsów tylko szukałam go, a kiedy spotkałam na ulicy szedł ostatkiem sił z raną postrzałową bo jakiś oszołom strzelił do niego z wiatrówki. Mój pies nie biega samoopas, opiekuję się nim bardzo dobrze, jest moim oczkiem w głowie,chodzimy na długie spacery kilka razy dziennie więc nie uciekł bo był "zniewolony" bo ja leniwa właścicielka psa oglądałam serial. Jak mnie Pan oceni w takiej sytuacji kiedy pies ucieka bo natura bierze górę. Co Pan powie o zwyrodnialcu który strzelił do ratlerka?! Co mógł zrobić, "zaszczekać" pod furtką, bo przecież przez nią nie przeskoczy?
Przeraża mnie postawa niektórych ludzi.

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 8 maja 2010, o 12:54
przez znawca
no tak macie racje wszyscy ale mi sie wydaje ze zwierze moze chyba sobie latac wszedzie tym bardziej ze jest zaszczepiony w koncu pies z natury zyje w wolnym otoczeniu jak zwierze , ja mieszkam na blokach sa tacy co puszczają psy na caly dzien ale nikt na to nie zwraca uwagi jeden jamnik latal to wrecz milo bylo go sotkac i poglaskac czy tam nawet dzieciaki sie bawily z nim

Re: do "pogromcy głupoty"

PostNapisane: 14 lip 2010, o 17:11
przez prawda
Aśka napisał(a):A jeśli mój pies (ratlerek 1,5 roczny waga 3kg) uciekł pod siatką zabezpieczającą ogrodzenie i pobiegł do suczki która miała cieczkę? Nie siedziałam w fotelu i nie jadłam chipsów tylko szukałam go, a kiedy spotkałam na ulicy szedł ostatkiem sił z raną postrzałową bo jakiś oszołom strzelił do niego z wiatrówki. Mój pies nie biega samoopas, opiekuję się nim bardzo dobrze, jest moim oczkiem w głowie,chodzimy na długie spacery kilka razy dziennie więc nie uciekł bo był "zniewolony" bo ja leniwa właścicielka psa oglądałam serial. Jak mnie Pan oceni w takiej sytuacji kiedy pies ucieka bo natura bierze górę. Co Pan powie o zwyrodnialcu który strzelił do ratlerka?! Co mógł zrobić, "zaszczekać" pod furtką, bo przecież przez nią nie przeskoczy?
Przeraża mnie postawa niektórych ludzi.

Kpiny sobie robisz?
Jak nie potrafisz zapanować nad popędem seksualnym swojego psa to go wykastruj, albo napraw własne ogrodzenie tak aby twój pies nie wydostawał się z posesji i nie stwarzał problemów innym ludziom.
Gdybyś była moją sosiadką i twoj ratlerek przybiegłby do mojej cieczkującej suczki przeciskając się pod bramą to zostałby zagryziony przez mojego psa-samca olbrzymiej rasy. Też byś miała pretensje do mnie, że na własnym, ogrodzonym terenie trzymam psa?
To wezawałabym policję, postawiła kilku światków i pokazała porobione zdjęcia, że twój pies biega samopas i jest niepilnowany.
Wielkość psa nie ma znaczenia. Przepisy są takie same dla wszystkich właścicieli psów.
Moja yoreczka wychodzi na spacery tylko na smyczy, tak samo jak pies olbrzymiej rasy, którego posiadam. Swobodnie moje psy biegają zgodnie z prawem po moim prywatnym, ogrodzonym terenie.

Mojej znajomej - hodowczyni yorków taki wolno biegający, niewielki piesek sąsiadów przecisnął się pod bramą i pokrył jej mocno utytułowaną suczkę, przebywającą na własym terenie i pod kontolą właścicielki. Sąsiad będzie musiał zapłacić jej wysokie odszkodowanie, bo narobił jej wysokich strat finansowych. Jej sunia miała być kryta bardzo utytułowanym repem, a szczeniaki z takiego skojarzenia są bardzo drogie.
Tak więc wlaściciele maleńkich pieseczków pilnujcie swoich czworonogów, bo możecie mieć poważne problemy. Jak wam ktoś psa nie odstrzeli, to zostanie wam wytoczony proces w sądzie i kupe kasy do zapłacenia.

Re: cześć

PostNapisane: 10 lis 2010, o 11:06
przez asia_98_98
Ja osobiście z rodziną bym sie przeszła do tego kolegi razem z psem gdy już wyzdrowieje i bym z nim pogadałam. Jeśli sie nie przyzna to nie wiem co może to zrobił leśniczy chodz wątpię ale może u mnie też sąsiad ma wiatrówkę to strzela do ptaków spróbuj coś wymyślić .Zobacz jaki to był mocny pocisk może to sie da ustalić z jakiego twój pies był pistoletu postrzelony . ;) nie znam sie za bardzo na broniach więc też za dużo nie mogę pomóc :D

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 12 lis 2010, o 11:27
przez bosman nowicki
witam
Moja rada, zgłoś to na policję powiedz kogo podejrzewasz, pogadają z twoim (pseudo) kumplem i może się na tyle wystraszy, że zacznie coś mieszać a oni to wychwycą, jeśli ma śrutówkę to ciężko będzie ustalić, że to z jego broni bo ma lufę nie gwintowaną, można co najwyżej domniemywać, że to on zrobił gdyż ma taką broń, gdyby kilka osób poświadczyło, że widziało go jak strzelał do zwierząt to powinno wystarczyć, żeby miła nieprzyjemności,zeznania weterynarza też mogą się przydać. Co do myśliwych to znam kilku (choć osobiście wolę "polować" z aparatem) i wierzcie mi większość z nich nie bawi strzelanie do psów bo : 1 naboje kosztują, 2 większość z nich ma własnego psa i głupio tak strzelać do czyjegoś. Uważam, że takie rzeczy bawią tylko zwyrodnialców i za to należy im się kara. Rada na przyszłość, pilnować psa a najlepiej jeśli będzie miał obroże (dobrze widoczną) z adresówką.

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 3 gru 2010, o 18:49
przez ani
WITAM
mój pies ma widoczną dziurę w szyi. Dziura jest wielkości śrutu. Pies nie może jeść, ślini się, a rana ropieje. Prawdopodobnie postrzelił go jeden idiota ze wsi. Rana ma już tydzień. Dopiero dzisiaj zauważyłam tą dziurę, tak podejrzewałam, że mógł zostać postrzelony, a dziś mam już pewność. Nie wiem może jak już chodzi z nią tydzień to nic mu nie będzie, je normalnie, skacze, bawi się. Dodam, że to bardzo żywiołowy pies, więc miałabym trudności z zawiezieniem go to weta. Jak myślicie skoro tyle czasu mu nic nie jest, to może nie wymaga leczenia?

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 24 kwi 2011, o 18:42
przez tyre
mam z...<ciach>...o sąsiada . jest myśliwym i strzela do mojego psa . sytuacja do której dochodziło nieraz powtarza się co zrobić proszę o pomoc

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 24 kwi 2011, o 19:47
przez Plx
tyre napisał(a):mam zjebanego sąsiada . jest myśliwym i strzela do mojego psa . sytuacja do której dochodziło nieraz powtarza się co zrobić proszę o pomoc


Zawiadomić policję.

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 26 kwi 2011, o 10:13
przez matrix
Nie ma na co czekać,słowa tu nic nie pomogą,najlepiej udać się na policję lub straż miejską .

Re: Postrzelili mi psa.

PostNapisane: 27 kwi 2011, o 19:27
przez Scotie.
Ludzie są różni...zgadzam się zawiadomić policję to właściwe rozwiązanie