We wtorek 27.10.2009 w Rumi, woj pomorskie, zaginęła suczka Westa, wabi się Daga. Sprawa została zgłoszona na policję. Wkrótce po jej zaginięciu w Gdańsku został skradziony psiak tej samej rasy, wabi się Chicco. Poszukiwania psiaków trwały przeszło rok. W tym czasie złapaliśmy kilka tropów, które niestety nie przybliżyły nas do odnalezienia naszych psiaków. W połowie marca zadzwonił do mnie telefon z informacją, że wiedzą gdzie jest nasza Daga. Więc nie zastanawiając się wiele pojechaliśmy z mężem do Rumi na osiedle Rumia Park, mieliśmy informację, że tam pod numerem 80 jest Daga i jeszcze jeden dorosły West, który ma tatuaż i chipa. Osiedle jest strzeżone ale udało się nam wejść i co zobaczyliśmy dwie dziewczynki w wieku 10 i chyba 6 lat z psem. Spytałam się co to za rasa, a starsza z dziewczynek mówi, że to sznaucer. Pogłaskałam pieska i dawaj uszy sprawdzać, aż mi się ręce trzęsły gdy odczytywałam tatuaż.
Zadzwoniłam do Pani Joanny i powiedziałam o psie i numerze tatuażu, była zaskoczona i jedyne co powiedziała to że to Chicco. Wczoraj tj. 17 kwietnia, o godzinie 8.30 piesek został odebrany złodziejom. Cała akcja odzyskania trwała prawie miesiąc. Właścicielka Chicco pojechała do Rumi i próbowała przez 3 kolejne dni dostać się tam z policją, niestety nic nie wskórała, ludzie powiedzieli, że nie mają psa. Po czy uciekli do Anglii. My z mężem w ten sam dzień pojechaliśmy do Gdyni na Kowieńską 21, tam miała być suczka. I była, co potwierdzili nam sąsiedzi, bo widzieli ją tam 18 marca. Niestety Pani zamknęła nam furtkę przed nosem i nie wpuściła policji. Przez trzy dni bez rezultatów walczyliśmy z policją o możliwość wejścia do tego domku. Wreszcie dostaliśmy namiary na Wejherowo, osiedle Orlexu przy jednostce wojskowej, blok od strony łąki, mieszkanie na parterze z ogródkiem. Od razu pojechałam tam dziećmi i kolejny raz natchnęłam się na Chicco, była z nim starsza z dziewczynek, pies było ogolony na zero więc go nie poznałam. Jak podeszłam bliżej to dziewczynka zabrała psa do domu. Ale jeszcze porozmawiała z moja córką i powiedziała, że w domu na drugiego psa, takiego samego tylko suczkę, a odchodząc do psa, że idzie do swojej żony. Nie mając dokumentów i nie będąc właścicielem nie chciałam robić zamieszania i wołać policji, ale chyba wtedy powinnam była zawołać. Może i Dagę udałoby się uratować od tych ludzi.
Potem byłam tam 2 dwie soboty pod rząd. I kolejny raz natchnęłam się na Chicco, za pierwszym razem nim doszłam facet zabrał się z nim do domu, za drugim razem gdzieś znikł i nie mogłam go odnaleźć.
Umówiłam się wiec z Panią od Chicco na wczoraj. Na dwór wyszła dziewczynka, jak mnie zobaczyła od razu się zmieszała chwilę się pobawiła i do domu chciała uciec. Podchodząc do domofonu zasłoniła abyśmy nie widziały numeru mieszkania, ale już nie dałyśmy za wygraną. Powiedziałyśmy, że chcemy zobaczyć psa. Pani Joanna zadzwoniła na policję. Weszłyśmy do klatki za dziewczynką. Po chwili pukania otworzyli drzwi, a potem przyprowadzili Chicco. Pies podszedł do swojej właścicielki, przytulił się do niej powoli wpełzł na jej kolana nieśmiało przy tym merdając ogonkiem. Tak bardzo się bał, że tam będzie musiał zostać…
Po chwili zjawiła się policja i odebrali tamtym ludziom Chicco. Nie trzeba było nic wyjaśniać, bo pies miał w uchu tatuaż. Ludzie ściemniali, że najpierw nie wiedzą gdzie jest suczka, a potem twierdzili, że nigdy nie było drugiego psa. Ale zachowanie dziewczynki i to, że obgryzała z nerwów paznokcie mówiło co innego. Teraz chcemy ludzi do sądu podać i nagłośnić sprawę. Aby była to przestroga dla innych, że nawet po 14 miesiącach od kradzieży może właściciel psa zapukać do ich drzwi.