Uratowany od śmierci głodowej!!!

Uratowane, znalezione, podziękowania, w nowym domku... Szczęśliwe (i te mniej szczęśliwe) zakończenia

Moderator: Moderatorzy

Uratowany od śmierci głodowej!!!

Postprzez desdemona 26 paź 2007, o 13:11

Uratowany od śmierci głodowej, teraz szuka środków na leczenie i domu

--------------------------------------------------------------------------------

AKTUALNIE POTRZEBNA POMOC FINANSOWA I DOM DLA PSA

Trzeba pomóc psu, bo zdechnie albo z głodu albo z zimna czekając na
swojego psiego Godota. Jak się sprawa ma? Jakieś 3-4 tygodnie temu
wybrałem się na wycieczkę rowerową. To było około dziesięciu, a może
kilkunastu kilometrów od warszawskiego Tarchomina wzdłuż dzikich
okolic wału wiślanego mniej więcej na wysokości miejscowości
Skierdy. Na wale siedział czarny pies. Bardzo chudy i bardzo
osłabiony, ale nie z powodu choroby, czy wieku, ale właśnie z powodu
głodu. Zatrzymałem się. Bardzo fajny i bardzo ładny czarny pies.
Średniej wielkości, kiedy był w normalnym stanie miał pewnie około
20, może 25 kilogramów. Wygląd? Sierść średnio długa i coś z wilka i
coś z labradora i coś poczciwego i coś demonicznego. Ufny, poczciwy,
cywilizowany pies, choć widać było, że częściowo pewnie z powodu
sytuacji jest jakby złamany, zrezygnowany, jakby zaakceptował swoją
sytuację i choć był dla mnie bardzo przyjazny, to traktował mnie
jako chwilową zmianę, po której wszystko wróci do normy, czyli
siedzenie w tym miejscu i wpatrywanie się w wąską ścieżkę wzdłuż
wału. Stwierdziłem, że najpilniejsze jest dokarmienie go, więc
wróciłem się w poszukiwaniu sklepu. Znalazłem, wróciłem, nakarmiłem,
potem ruszyłem jeszcze raz, żeby kupić mu coś jeszcze i zorganizować
wodę. Już go nie było, jak się okazało prawdopodobnie na chwilę, bo
ma chyba legowisko w zaroślach. Stwierdziłem, że może gdzieś w
okolicach są jakieś zabudowania, że jednak ma jakieś swoje miejsce,
generalnie uspokoiłem sumienie i odjechałem i szybko zapominałem.

Wczoraj jechałem znów rowerem w tamtych okolicach. W tych okolicach
stwierdziłem, że skręcę w stronę tego wału i zobaczę, co z tym psem.
Siedział dokładnie w tym samym miejscu. Jednak musi to być zgubiony
albo porzucony pies, który czeka nieustannie w jednym miejscu. Jak
sobie radzi? Myślę, że od czasu do czasu, ktoś się jednak przy nim
zatrzyma tak jak ja i rzuci coś do jedzenia, a potem jedzie dalej.
Tylko, że to nie wróży mu jednak dobrze. Miejsce jest dość odludne,
nie jest to też popularne miejsce wycieczek rowerowych. Może
przejedzie jedna osoba na godzinę i może jedna na kilkadziesiąt
jakoś się zainteresuje i to dotyczy tylko weekendu, bo w tygodniu
raczej nikt tam nie jeździ, co w skrajnej sytuacji oznacza marny
posiłek raz na wiele dni. W dodatku to koniec sezonu rowerowego i za
chwilę te okazjonalne posiłki raz na wiele dniu pewnie się skończą,
a zaczną mrozy. Trzeba temu psu jakoś pomóc, bo bez tego zdechnie,
po prostu zdechnie z wycieńczenia, czekając wciąż w jednym miejscu.

Wczoraj dałem mu jeść, kupiłem puszkę i kilka kawałków kiszki. Pies
był bardzo przyjazny, jakby mnie poznał, ale jak pisałem wcześniej
jednocześnie zrezygnowany i akceptujący swoją sytuację. Nawet
chodził za mną wzdłuż wału, reagował na wołanie, ale tylko na
ograniczonym terenie, potem nie chciał iść dalej, wracał do swojego
miejsca. A jakby nawet poszedł, choć pewnie trzeba by dużo
cierpliwości w zdobyciu jego pełnego zaufania żeby go przekonać
Przecież nie przebiegnie za rowerem kilkadziesiąt kilometrów,
przecież w pewnym momencie zaczną się ulice i samochody.

Ma ktoś pomysł jak mu pomóc? Może ktoś chciałby go wziąć? Gdzie się
zwrócić? Gdzie jeszcze napisać? Planem minimum byłoby zabranie go,
choć do schroniska, tam, choć przeżyje. A środkiem minimum
posiadanie samochodu, którego niestety nie mam. Myślę, że za pomocą
jedzenia można by go przekonać żeby wsiadł i wywieźć go z tej
pułapki.

A krótkoterminowo. Może jest ktoś z tamtych okolic, Białołęka,
Tarchomin, Rajszew, Skierdy, Suchocin, żeby choć podrzucić mu coś
do jedzenia, dość łatwo można określić gdzie zwykle jest. Ja mu sam
nie dam rady pomóc, nie dotrę tam na rowerze w tygodniu przed
zmrokiem, nie przekonam go raczej, żeby pobiegł za rowerem. Może
ktoś się zainteresuje tym psem? Jedynie, co mogę zrobić to pojechać
i zrobić mu zdjęcie, gdyby ktoś chciał go zobaczyć.

Mój email : perzan@wp.pl

Mój telefon: 669 086 045

Tu jest adres do zdjeć psa:

http://picasaweb.google.pl/perzan/PIES

Pies jest już zabrany z wału, na chwilę obecną szuka i domu i funduszy na leczenie, o którym mowa w dalszej części wątku.
Więcej zdjeć na http://picasaweb.google.pl/perzan/PIES

PROŚBA O POMOC FINANSOWĄ I O DOM

Nie jestem członkiem fundacji która wzieła go pod opiekę, ale pozwolę sobie podac numer konta i okreslić dopisek od imienia psa "Crotos"




Stowarzyszenie na rzecz Bezpańskich Zwierząt "NICZYJE"

ul. Sielska 1, 07-300 Ostrów Mazowiecka

Numer konta: PKO BP 24 1020 1013 0000 0902 0150 0974

Z dopiskiem "Crotos". watek Psa znajduje sie na dogomanii http://www.dogomania.pl/forum/showthrea ... erid=13019
desdemona
Obrożny
Obrożny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 22 wrz 2007, o 16:45
Lokalizacja: olsztyn

Sklep Psiaki.pl

Szukasz czegoś dla swojego pupila?

Zapraszamy do naszego Sklepu Psiaki.pl
Znajdziesz tam atrakcyjne produkty dla zwierząt. Wszystko, czego potrzebujesz, dla psa, kota i innych zwierzaków.
Sklep dla zwierząt
 

Postprzez Gość 5 gru 2007, o 18:55

piesek ma dom :D
Gość
 


Powrót do Na ratunek - zakończone

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 16 gości

paw prints