Inka była moim psem z dzieciństwa.
Żywa, energiczna, odważna... wiąże się z nią cała masa miłych wspomnień z czasów, kiedy była ze mną
Rak pochłonął ją błyskawicznie... jeszcze pod koniec marca tamtego pamiętnego roku biegała ze mną na spacerki, wesoła i rozbrykana (jak na seniorkę)
a w połowie kwietnia umierała, gdy rak przerzucił się z całego układu pokarmowego na płuca
Jak przypominam sobie to wychudzone ciałko podłączone do kroplówki to nie mogę opanować płaczu ;(
Odeszła miesiąc przed moją obroną magisterską... nie wiem jak ja to wtedy zdałam, nic nie pamiętam, głównie to mnie mój chłopak (obecny mąż) zmusił do wzięcia się w garść...
Mimo iż teraz mamy Kluskę, którą również bardzo pokochałam, nigdy nie zapomnę o Ince - zawsze pozostanie w mojej pamięci i w sercu
http://www.dognet.pl/ogrod/kw01/A-001094/