Ja o moim przyjacielu napisałam w temacie "Rufus nasz psi anioł stróż" i otzrymałam naprawde miłe słowa pocieszenia. Wiecie, cudownie , że jesteście- takie osoby, tóre wierzą, że nasi przyjaciele nie odchodząna zawsze, że jest taki tęczowy most na którym żyjąi czekają na nas!!!
Taka wiara inadzieja dodaje sił i pomaga poradzićsobie ze stratą tego jednego najwierniejszego, najlepszego, kochajacego nas bezgranicznąmiłości aprzyjaciela.!!! Ja wiem , że Rufi czeka tam na mnie i zobaczymy sięi jużnigdy nie rozstaniemy!!!
Rufusa dostałam po śmierci mojej pierwszej suni Raksy. Przyniósł go do mnie moj obecny mąż, kiedy Rufi miał 3 m-ce. Był sliczny- czarnma kulka z klapniętymi uszami, taki kochany i zabawny...
Jesc musiała mu dawać moja mama i to zawsze o godzinie 18,00.
Rufus wyrósł na silnego i potęrznego owczarka niemieckiego, wszyscy sięnim zachwycali, jaki on piękny a jaki zadbany itd....
Niestety dwa dni po piątych urodzinach dowiedzielismy sie, że Ryfi ma białaczkę i że przyszła pora na pożegnanie....... na rozstanie......... łzy, rozgoryczenie i smutek!!! To nie powinno spotkać jego , to bez sensowna śmierć , niepotrzebna.... Mamy z mężem dwójke dzieci Rufus zawsze wiedział, że to są jego dzieci i nigdy im nic nie zrobił a nawet je uwielbiał, bawił sie z nimi i caly zcas był przy nich. To był taki mądry pies, wszyscy go kochali!!! Walczyliśmy z chorobą , walczył Rufi, ale przegraliśmy z podstępnym wrogiem. Ta choroba nie dała nam najmniejszych sans, nie dała szans Rufkowi........zabiła go.......powaliła z nóg......
Poszłam z nim na ostatni spacer 17.11.2006r o godz15,00 a o godz
19,15 Rufus przekroczył Tęczowy Most, spokojnie zasypiajac na kolananach mojego męża.
Trzymaj się Kochanie nasze, zobaczymy się tam , na zielonej
łące!!!!