przez Karpowka 14 kwi 2007, o 16:57
Miałam kiedyś pieska o imieniu Boks. Był wspaniały, nie był jakiś rasowy czy coś tylko był mój, i był cudny. Miał jedną wadę. Skakał przez ogrodzenia. Pewnego feralnego dnia pojechałam do sklepu. Boks przeskoczył. Często się to zdażało a ja wtedy byłam mała i nie wiedziałam co mam robić. Normalnie pojechałam. Po chwili Boks poleciał w inną stronę. Pomyślałam ulga. Kupiłam to co trzeba i już wychodziłam a tu boks. Był obok mnie. Jeszcze był zamknięty szlaban. Nagle poleciał za ogrodzenie jakiegoś faceta i tyle go widziałam. Myślałam, że pociąg pojedzie i razem pojedziemy do domu. Tak jednak się nie stało. W płocie tego faceta była dzióra, przez którą boks się przeciznął. Ja tego nie widziałam. Pojechał pociąg towarowy. Pies wybiegł i poleciał za nim. Nagle poślizgnął się i wpadł do środka. Gdy to pisze wszystko mmi się przypomina. To było takie okropne. Nigdy tego nie zapomne. Kiedy on był, było mi dobrze a od tego czasu (minęło koło 3, 4 lat) rano się boję, widzę coś czego nie ma, czasami nawet płacze po nocach. Nie mogę bez niego wytrzymać. Jeszcze na dodatek zginęło mi jego zdjęcie jedyne. Dlatego mojemu nowemu psu Dinowi cały czas gdy tylko mogę robię zdjęcia, bo myśle, że nie stanie się to co wtedy. Teraz będę mądrzejsza.
Karpowka