kiedy powiedziec "zegnaj"?

Gdy odejdzie nasz przyjaciel...

Moderator: Moderatorzy

kiedy powiedziec "zegnaj"?

Postprzez marita 25 lut 2005, o 21:34

Chcialabym wiedziec co myslicie o eutanacji - czy lepiej pozwolic psu umrzec w sposob naturalny czy tez wiedzac ze nie ma dla niego ratunku lub zycie stalo sie dla psa wylacznie cierpieniem, zdecydowac sie na uspienie go? Czy warto wtedy czekac az pies bedzie mial dolegliwosci, czy tez wiedzac ze choroba jest nieuleczalna, oszczedzic psu cierpien?
Bede wdzieczna za wasza opinie. Marita
marita
 

Sklep Psiaki.pl

Szukasz czegoś dla swojego pupila?

Zapraszamy do naszego Sklepu Psiaki.pl
Znajdziesz tam atrakcyjne produkty dla zwierząt. Wszystko, czego potrzebujesz, dla psa, kota i innych zwierzaków.
Sklep dla zwierząt
 

Postprzez Doberman 26 lut 2005, o 08:18

Jeśli choroba byłaby śmiertelna i życie było by już nie tylko wegetacją, a samym cierpieniem, to ja zdecydowałabym się uśpić psa. Myślę, że odszedłby w ten sposób z większą godnością, niż jakby konał miesiącami nie odczuwając już nic prócz bólu...! Jednak sama decyzja czy już jest ten czas jest okropnym przeżyciem.... pożegnać przyjaciela a z drugiej strony ulżyć jego cierpieniu.... ale w pewnien też sposób zadecydować kiedy będzie konieć jego żywota na tym pięknym świecie....! Piszę tak dlatego, że nie dawno (7 miesięcy temu) weterynarz zaproponował, że trzeba uśpić naszą sukę Kaukaza -ma ona 17 lat, na nodze zrobiła jej się dziwna narośl, wet powiedział, że pies w tym wieku może nie przeżyc operacji... żeby ją uśpić, bo pies się męczy. To było straszne , jak myśleliśmy kiedy będzie ten ostatni dzień Berty z nami..., postanowiliśmy o nią zawalczyć, inne psiaki w domu czuły coś tego wieczora, bo były niespokojne,...! Następnego dnia odwiedziliśmy jeszcze innych wetów, zaczęliśmy dawać Bercie różne witaminy wzmacniające, jodynę na tarczyce i takie tam, poszliśmy nawet do znajomych, którzy zajmują się wahadełkowaniem i leczeniem w ten sposób (ostatnia deska ratunku)! Powiedzieli, żeby spokojnie ją zoperować, bo organizm na tyle jest zdrowy i silny, że przetrzyma narkozę....! Tak też się stało. Berta była dzielna, wytrzymała, jak się obudziła, to zaczęłą złowieszczo warczeć na weta :) !!! No, ale nadal jest teraz z nami.... jest zdrowa, rana się ładnie zagoiła... a Berta wyglada na zadowolona z zycia...!!! :D :D :D
:* dla wszystkich Dobciów
Avatar użytkownika
Doberman
Młodszy Miskowy
Młodszy Miskowy
 
Posty: 14
Dołączył(a): 22 lut 2005, o 18:25

Postprzez Ewelina 28 lut 2005, o 19:33

Moim zdaniem czasami lepiej podjac ta trudna decyzje, niz pozwolic aby nasz przyjaciel spedzil swoje ostatnie dni w cierpieniu. Jednak taka decyzje nalezy podjac w pelni swiadomie, tak jak napisala Doberman, najlepiej znac opinie kilku lekarzy, bo ludzka rzecza jest sie mylic.
Pozdrowienia znad morza. Ewelina&Bagi
Avatar użytkownika
Ewelina
Obrożny
Obrożny
 
Posty: 82
Dołączył(a): 23 lut 2005, o 22:29
Lokalizacja: Gdynia

Teczowy most

Postprzez Psiunia 1 mar 2005, o 12:11

Ja rowniez jestem zwolenniczka eutanazji w przypadku jesli zwierze ma sie meczyc. Wazna jest jakosc zycia, a nie jedynie jego przedluzanie. Jesli zwierzak ma tylko funkcjonowac jak przyslowiowe "warzywo", to nie ma to sensu. Moim zdaniem zdawanie sie na nautre i czekanie az zwierze samo zakonczy zycie jest niehumanitarne.

Pozdrawiam,
Psiunia
Avatar użytkownika
Psiunia
Podsmyczy
Podsmyczy
 
Posty: 29
Dołączył(a): 22 lut 2005, o 01:49
Lokalizacja: Warszawa

Eutanazja- kiedy?

Postprzez Psiunia 4 mar 2005, o 13:29

A co sądzicie o eutanazji w przypadku, kiedy nagle zmieniają sie warunki życia wlaściciela zwierzęcia i nie jest w stanie zapenić mu dotychczasowych? I nie widzi możliwości oddania w tzw. "dobre ręce", a prztułek to przysłowiowy "wyrok śmierci" i to powolnej.

Pozdr.
Psiunia
Avatar użytkownika
Psiunia
Podsmyczy
Podsmyczy
 
Posty: 29
Dołączył(a): 22 lut 2005, o 01:49
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ewelina 4 mar 2005, o 14:05

Wiesz Magda, juz sie nie raz zastanawialam nad ta kwestia, co byloby lepsze. Dzisiaj sklaniam sie do tego, ze chyba lepsze byloby uspienie zwierzaka, niz gdyby mial trafic do jakis zlych ludzi. Przez pewien czas pomagalam w schronisku dla zwierzat. Nie jestem pewna czy nie byloby lepiej dla niektorych z tych zwierzat, gdyby odeszly nie zaznawszy przynajmniej czesci cierpien. Zajmowalam sie tam glownie kotami, i najgorzej bylo, gdy trafial dorosly kot, dotad wypieszczony i wykochany, z cieplego domu trafial do schroniska, w ktorym ciezko mu bylo znalezc wlasny kąt. Dlatego ciezko mi w 100% powiedziec co bym zrobila, gdybym sama znalazla sie w takiej sytuacji, ale rozumiem ludzi, ktorzy w ostatecznosci sklaniaja sie do takiego rozwiazania.
Pozdrowienia znad morza. Ewelina&Bagi
Avatar użytkownika
Ewelina
Obrożny
Obrożny
 
Posty: 82
Dołączył(a): 23 lut 2005, o 22:29
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez ValdeQ 4 mar 2005, o 17:00

Z drugiej strony - zwierzę zawsze chce żyć, nawt podle, ale chce.

Nie znam udokumentowanych przypadków samobójstwa psa czy kota.
Avatar użytkownika
ValdeQ
Administrator
Administrator
 
Posty: 4592
Dołączył(a): 23 lut 2005, o 14:05
Lokalizacja: Józefów

Postprzez Ewelina 11 mar 2005, o 22:52

Wiem, i wlasnie dlatego bardzo ciezko jest mi opowiedziec sie w pelni na tak lub nie. Zdarzaly sie przypadki, kiedy dom znajdowal zwierzak, ktory wg wszystkich znakow na ziemi mial zostac na zawsze juz w schronisku. Rzadko miala miejsce taka sytuacja, ale jednak. Czasami zwierzak byl zabierany i oddawany, kilkakrotnie nawet; jednak w koncu zjawial sie ktos , kto zabral go na zawsze.
Niestety zdarzalo sie tez, ze wracaly do nas zwierzaki w takim stanie, ze mialam ochote zwyczajnie udusic jego "opiekuna". Rece opadaly w wielu przypadkach, i te historie czasem konczyly sie wlasnie uspieniem zwierzaka.
Wlasnie wtedy zastanawialam sie, czy nie byloby lepiej, gdyby taki zwierzak usnal duzo wczesniej, jednak to bardzo trudna decyzja :(
Pozdrowienia znad morza. Ewelina&Bagi
Avatar użytkownika
Ewelina
Obrożny
Obrożny
 
Posty: 82
Dołączył(a): 23 lut 2005, o 22:29
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez marita 2 maja 2005, o 15:56

dzieki wszystkim za udzial w dyskusji o eutanazji. Fakt, trudno zdecydowac kiedy zakonczyc zycie zwierzaka - moj wetek mi powiedzial zeby wtedy popatrzc zwierzakowi w oczy i posluchac co sie czuje we wlasnym sercu - ze wtedy sie wie czy jest juz czas. Moze wlasnie ma racje? Mialam okazje opiekowac sie kotem z przewleklym zapalenien okreznicy i on chcial zyc, ale meczyly go ciagle bole - i dal sie wyleczyc choc trwalo to szalenie dlugo. Ale widac bylo w jego oczach apetyt na zycie, chec walki - tyle ze cierpial z powodu choroby. Bylo dosc wczesnie ze nie stracil nadziei i to nas trzyamlo i jego tez! Marita
marita
 

Postprzez Shar Peika 4 maja 2005, o 11:54

Ja uważam , że jeśli dla psa nie ma ratunku i ma umierać w cierpieniach , to lepiej go uśpić :cry:

Pozdrówka :)
Shar Peie Rulez :D
Shar Peika
Podsmyczy
Podsmyczy
 
Posty: 47
Dołączył(a): 18 mar 2005, o 20:45
Lokalizacja: Stolica

Postprzez Asiek 5 maja 2005, o 14:56

Mój kolega niedawno uśpił psa....z czystej koniecznoci. Miał 16 lat i już bardzo się męczył.
....All dogs goes to heaven....
Avatar użytkownika
Asiek
Obrożny
Obrożny
 
Posty: 161
Dołączył(a): 16 kwi 2005, o 11:14

Postprzez mrówcia 23 maja 2005, o 19:01

Mój piesek zdechł w maju tamtego roku.Miała raka żołądka i płuc. Wogóle nie chciał nic jeść ,a jak napiła się wody to wymiotowała.Poszłam do weterynarza i kazałam dać jej zastrzyk bo myślałam że jej to pomoże , ale wcale nie pomogło .Bardzo się męczyła i czasami załuje że nie skróciłam jej cierpienia.
mrówcia
 

Postprzez AdamP 7 cze 2005, o 00:21

Nigdy :!: Wiem jak mój pies walczył o życie a ja bym miał go zabić nigdy :!:
Avatar użytkownika
AdamP
Młodszy Miskowy
Młodszy Miskowy
 
Posty: 10
Dołączył(a): 19 kwi 2005, o 11:51
Lokalizacja: Gdańsk<->Gdynia

Bodżer

Postprzez ela 28 cze 2005, o 23:28

Odszedł nasz wspaniały Ariedle Terier.Miał niespełna 12 lat.Wydawało się,że jest w dobrej kondycji,miał tylko narośł między palcami,krwawiła i Bodżuś nie mógł swobodnie chodzić.Nasz wet nie podjął się operacji,powiedział,że to rak.pojechaliśmy do dobrej lecznicy ale niestety przy podawaniu narkozy Piesio odszedł.Wyjątkowo był przy tym mój mąż.Nie był przy żadnym poważniejszym zabiegu ale przy tym właśnie.
Czekałam na dworze,bo operacja miała potrwac godzinę.Po 15 minutach wyszedł mąż...płakał."Nie mamy Bodżusia" powiedział tylko.Gdy weszłam
leżał taki puszysty....Była reanimacja podobno podano tyle narkozy,co dla jamnika..Niewydolność płucna.Gdy czytam,że trzeba było popatrzeć w oczy,zapytać....Gdybyśmy nie robili tej operacji dziś na pewno żyłby.Czy to grzech ,że serce nas boli tak mocno.....a pustka jest nie do zniesienia.Nigdy więcej psa -mówi mój mąż.Już nie chcę tego przeżywać.Bardzo kochali się wzajemnie.Wszyscy kochaliśmy Bodżusia.
ela
 

Postprzez cogar 29 cze 2005, o 07:56

Bardzo mi przykro. To boli jak ktoś z rodziny odchodzi. Świeczka dla małego [^]. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że podobno wszystkie psy idą do nieba.
On na pewno tam trafił.
Obrazek
Obrazek
cogar
Administrator
Administrator
 
Posty: 1163
Dołączył(a): 24 maja 2005, o 22:45
Lokalizacja: Bytom

Następna strona

Powrót do Tęczowy Most

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 24 gości

paw prints