Jeśli choroba byłaby śmiertelna i życie było by już nie tylko wegetacją, a samym cierpieniem, to ja zdecydowałabym się uśpić psa. Myślę, że odszedłby w ten sposób z większą godnością, niż jakby konał miesiącami nie odczuwając już nic prócz bólu...! Jednak sama decyzja czy już jest ten czas jest okropnym przeżyciem.... pożegnać przyjaciela a z drugiej strony ulżyć jego cierpieniu.... ale w pewnien też sposób zadecydować kiedy będzie konieć jego żywota na tym pięknym świecie....! Piszę tak dlatego, że nie dawno (7 miesięcy temu) weterynarz zaproponował, że trzeba uśpić naszą sukę Kaukaza -ma ona 17 lat, na nodze zrobiła jej się dziwna narośl, wet powiedział, że pies w tym wieku może nie przeżyc operacji... żeby ją uśpić, bo pies się męczy. To było straszne , jak myśleliśmy kiedy będzie ten ostatni dzień Berty z nami..., postanowiliśmy o nią zawalczyć, inne psiaki w domu czuły coś tego wieczora, bo były niespokojne,...! Następnego dnia odwiedziliśmy jeszcze innych wetów, zaczęliśmy dawać Bercie różne witaminy wzmacniające, jodynę na tarczyce i takie tam, poszliśmy nawet do znajomych, którzy zajmują się wahadełkowaniem i leczeniem w ten sposób (ostatnia deska ratunku)! Powiedzieli, żeby spokojnie ją zoperować, bo organizm na tyle jest zdrowy i silny, że przetrzyma narkozę....! Tak też się stało. Berta była dzielna, wytrzymała, jak się obudziła, to zaczęłą złowieszczo warczeć na weta
!!! No, ale nadal jest teraz z nami.... jest zdrowa, rana się ładnie zagoiła... a Berta wyglada na zadowolona z zycia...!!!