Od urodzenia do tamtej chwili byłam z nim. Wtedy jeszcze nie kochałam aż tak mocno psów...Jednak Paddy to był mój malutki skarb.Wiedziałam że to kiedyś nadejdzie, w końcu miał już swoje lata, ale akurat w tedy... Gdy wszyscy wstali a Paddego nie było nigdzie widać, zaczeliśmy się denerwować.Wybiegliśmy na dwór, i zaczeliśmy go szukać. Zawsze przybiegał gdy go wołaliśmy. W tedy moja mama go znalazła... leżał pod krzakami, poprostu zasnął i już się nie obudził. Bałam się, pobiegłam do domu jednak musiałam się z nim pożegnać. Wyszłam klęknełam i poraz ostatni go dotknęłam. Stało to się w nocy z 04.06 na 05.06. Czwartego 06 miałam urodziny
Paddy zmarł w wieku 13 lat. Gdy miał 12 lat kupiliśmy drugiego psa- Granda. Gdy mój piesio umarł niedługi czas później Grand miał wypadek. Wpadł pod samochód stało to się dwa dni przed moimi imieninami. Wychodziłam z domu a on uciekł i pobiegł za mną. Wbiegł na ulice akurat kiedy auto jechało... Widziałam jak go odepchnęło. Jak jechał na plecach po asfalcie. Miał coś z łapą, jednak mimo szoku skakał jakoś zdenerwowany. Szybko pożyczyłam od jakiś ludzi komórkę i zadzwoniłam po siostrę.Zabraliśmy go do domu.Była możliwość że nigdy nie będzie mógł już chodzić a wtedy by cierpiał i trzebaby było go uśpić...Na szczęście jakoś z tego wyszedł.Lecz miną ledwo rok a znowu coś się z nim działo. Leżał na podwórku nie chciał nic jeść poprostu leżał i leżał jakby czekał:cry: W końcu poszłam do domu,ale co jakiś czas potrzałam przez okno.Nagle spojrzałam na niego i widząc go nie oddychającego wybiegłam z domu,lecz nie mogłam tam podejść.Wróciłam i zawołałam siostrę. Ona poszła a mi kazała zostać. Czekałam. Nagle wróciła i nic nie mówiąc tylko mnie przytuliła. Jego także musiałam ostatni raz dotknąć. Nie mogłam go zobaczyć bo podobno leciała mu krew z pyska. Miał zaledwie dwa lata.Nie wiemy co mu się stało. Długo nie mogłam sie pozbierać. Nie chciałam już tego więcej przeżywać, ale w końcu moja druga siostra znalazła ogłoszenie że oddają psa. Poprostu pojechaliśmy. Od tej chwili bardzo się zmieniłam. Teraz gdy mam mojego Cywisia wiem że nie mogłabym bez niego żyć.Teraz nie żałuje że po niego pojechaliśmy. Gdyby coś takiego stało się z moim Cywisiem już bym tego nie przeżyła. Lecz wiem jedno nigdy nie przestane kochać Paddusia,Grandzia i Cywisia...