Urodził się 16 maja 2007 roku... Gdy trafił do mnie, miał 8 tygodni... taki malusieńki aniołeczek,śliczny labradorek, kochany biszkopcik, który na zawsze odmienił moje życie...
walczyliśmy o jego życie ponad miesiąc czasu... moje słoneczko miało chore serduszko... bardzo chore. Gdy już wszystko wyglądało na to, że wyzdrowieje, i będzie żył, los odwrócił się od nas o 180 stopni... znowu przestał chodzić, jeść, pić... znowu nie miał siły wstać... i do tego nie mógł oddychać... miał zastoje płucne... z godziny na godzinę było coraz gorzej...
trafił do szpitala w niedzielę 28 października. Lekarz stwierdził, że jest z nim bardzo źle... musieliśmy go tam zostawić samego na noc... nie wiedziałam, że wtedy widzę go po raz ostatni...
Lekarz kazał nam przyjechać we wtorek rano po niego. Podobno polepszyło mu się... Przyjechaliśmy o godzinie 9.30. całą drogę się cieszyłam, że w końcu zobaczę moje szczęście, że w końcu go przytulę, i zabiorę do domku... na pewno bardzo za nami tęsknił, tak, jak ja za nim...
Jednak byliśmy 2 godziny za późno...
Jambuś umarł o 7.30. ... pękło mu serduszko, ponieważ było już tak wielkie... nie reagował już na leki...
Zamiast jego uśmiechniętych oczek, zobaczyłam worek plastikowy z nim w środku... Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać... Nawet nie zdążyłam go przytulić przed śmiercią... Gdy umierał był sam - z obcymi ludźmi... Musiał się bać... moje kochane maleństwo... na zawsze pozostanie w moim serduszku...
Zmarł 30 października 2007 roku...
PSIA DUSZA
To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...
A ja ci powiem
Że pies to czasem więcej jest niż człowiek
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie
A kiedy się pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba
To niedaleko pies wyrusza
Przecież przy tobie jest psie niebo
Z tobą zostaje jego dusza...
/Barbara Borzymowska/