przez Marcin 18 sie 2006, o 00:01
Był w naszej rodzinie jamniczek wabił się BANDI, był subtelny i ułożony, nigdy nie pogryzł kapetków ani też kabelków. Jak go wybierałem miał 6 tygodni. W swoim psim życiu pocierpiał troszkę ze względu na nawracajace się dolegliwości kręgosłupa, które na dodatek pogłąbiły się po akcji z kundlem, który chwycił go za kark, wówczas Bandeczka chorował na kręgosłupek co 3-6 miesięcy. Ale mimo tych i owych zdarzeń, zawsze był w naszym domu, wśród nas. Od pewnego okresu (ok. 2 lat) pojawiły się na jego ciałeczku dziwne narośle. Te które przyszkadzały zostały usuniete podczas dwóch operacji styczeń - luty 2006r. Wówczas przeprowadzono badania które wykazały słabą wydolność serca, wątroby, nerek. Jeszcze 3 kwietnia 2006 roku obchodził swoje 12 urodzinki. I tak w sierpniu 2006 r. pojawiło się dziwne krwawienie z przełyka,gdzie zaraz po tym piesek wylądował u weterynarza. Po owej wizycie piesek powrócił do apetytu ale nie na długo. Koło 14 sierpnia apetyt Bandiego wskazywał w jego stanie na brak apetytu, ale koło 15 sierpnia późną nocą pojawiła się dziwna opuchlizna. Zaś rano 16 sierpnia zawiozłem go do weterynarza. Jamniczek wiekowy bo 12 lat i ok. 5 miesięcy dostał tabletki i 4 zaszczyki na zminiejszenie opuchlizny, osłonę serca i wspomożenie pracy wątroby. Lekarz dał nam jeszcze puszeczkę karmy, i tabletki by podawać psiaczkowi. Włożyłem go do auta, tam mial swoje miejsce gdzie lubiał jeźdźić z nami na działkę i tak dojechaliśmy do domu. Może dojazd do domu trwał 15 minut, ale okazały się minutami naiwnej nadziei na poprawę. Gdyż pod samym domem w aucie, na swoim ulubionym miejscu, w piekny dzień 16.08.2006 rok o godzinie ok.11 mój psiak z którym byłem związany 12 lat (zamszowy psiaczek) odszedł. Wówczas ten dzień stał się dla mnie i moich bliskich dniem burzy i deszczu, dniem płaczu. Straciłem wspaniałego przyjaciela, na dobre i na złe. Zostało po nim ringo, które lubiał ganiać, miska z której pił wodę i jadł groszki, smycz i obroża oraz zdjęcia i wspomnienia. Zawsze będzie żył w moich wspomnieniach!!
P.S Może dla niektórych wydawać się to dziwne, ale w ten sposób może uda mi się wyleczyć bądź załagodzić ból. Pozdrawiam i współczuję innym co stracili czworonożnego przyjaciela.