Dziekuje wam wszystkim, naprawde jesteście kochani
Ja dalej nie moge sie pozbierać.
Co się stało ?
Od początku bylo "nie tak" jak powinno być. Lekarze wet. mowili że często zaniedbania chodowcow z czasem udaje sie "naprawic". Zrobilismy wszystko, albo prawie wszystko
do drugiefo roku życia bylo w miarę ok. poźniej zaczęlo sie wszystko "sypać" Przerożne wady genetyczne i nie tylko. poprostu brak słow
charakter tez mu w chodowli spiepszyli
chociaz to akurat udalo się w miarę "wyprostować"ale niektorych rzeczy nie udalo sie wyeliminowac. wyobrażam sobie jakie tam musiały być warunki i wogule.
czasami kładl się na podłodze i poprostu gryzł z bólu. Potem leczenie i znów bylo w miare ok. Ale przegrał z chorobą. Myślę, że teraz jest bardzo szcześliwy i zdrowy i nie czuje bólu.
Myślę, że nasza historia może być wspaniała przestrogą dla wszystkich którzy chca kupić pieska z niepewnego źrodła , z pseudochodowli, na giełdzie itp.
Ja nie wiem czy po tym wszystkim będę w stanie być jeszcze kiedys szczesliwym wlascicielem jakiegos psa. Zawsze bede pamietac o tym co mialo miejsce tydzien temu
jeszcze raz wam dziekuje kochani
to bylo straszne, straszne i jeszcze raz straszne
nikomu nie zyczę takich przezyć.
-------------------------------
nawet nie zdązyłam zrobic mu zdjęcia, żeby wam pokazac jaki był sliczny