W sobotę odeszła kochana suńka Aza.
Rzadko o niej pisałam na forum, gdyż była psem moich teściów, ale odkąd poznałam mojego męża, przemierzyła ze mną wiele kilometrów leśnych i polnych ścieżek. Była psem o niespożytej energii i o nieokiełznanym temperamencie, autentycznie zakochanym we mnie. Z każdego naszego przyjazdu robiła święto.
Ale niestety, paskudne choróbko skróciło jej nić życia. Mam nadzieję, że teraz hasa po niebieskich łąkach wolna i szczęśliwa.
[*]