Tego dnia, o tej godzinie musiałam uśpić mojego nalepszego przyjaciela Miał 16 lat 7 miesięcy i 22 dni !
Wiedziałam od dawna że to kiedyś nastąpi, ale łudziłam sie nadzieją że to jeszcze nie dziś, nie jutro... Brał leki na serducho, witaminki, był uparty na życie! Jeszcze pod koniec miał ochotę na zabawę, na spacerki.
Starość dopadła go nagle - słaby apetyt, omdlenia, zmęczenie, ale na jego pysku dalej gościł uśmiech, choć te iskierki w oczach już zgasły...
Weterynarz jeszcze próbował, dawał zastrzyki na wzmocnienie, nie dawał za wygraną, wiedział jak bardzo go kocham... nawet teraz jeszcze rycze na wspomnienie o DŻEKIM Jezdziłam przez tydzień na zastrzyki, psina starała się dla mnie walczyć o każdy dzień, nawet była poprawa, aż przyszła ta noc... Musiałam to zrobić... Byłam z nim do konca... On tam został, ja wróciłam . Bez serca. Pusta. Sama.
Mówiłam NIGDY WIĘCEJ!!! Nie dam rady tego kiedyś znowu przejść!
Cierpiałam, wyłam po nocach i wciąż wspominałam, zdjęcia...
Minęło już 8 miesięcy i ... znów mam szczęscie które słodko śpi na moich stopach Ma na imię SMYK i jest ze schroniska! Ta miłość w jego ślepkach pozwala mi zapomnieć? Może nie zapomnieć, złe słowo, ale pogodzić się z tym że życie toczy się dalej, a Dżeki zrobił miejsce dla innej sierotki która też potrzebuję dużo miłości Tyle mojej historii, to bardzo trudne pisać o tym, ale mam nadzieję że może komuś pomoże uwierzyć że kiedyś zaświeci słońce i znowu dają radę pokochać czyjęś ślepka...