Miko [*]
W przeciągu tygodnia Miko z szalonego piłeczko-maniaka zmienił się w starego psa.
Po powrocie ze szkoły w biedziele zauważyłam że ciężko dycha, więc od razu pojechałam do weta.
U weterynarza zapadł wyrok - niedomykanie zastawki dwudzielnej
Ale to się leczy pies został na badaniach w klinice i po dwóch dniach go odebrałam - cieszył się niesamowicie
ale wczoraj tj. 09.12.2009 znów tragedia dyszał strasznie -więc nie zwlekając z płaczem w oczach pojechałam do weta
(mam 40 km do weta) a pies całą drogę lizał mi ręce
Gdy dojechaliśmy na miejsce troche się polepszyło ale wet i tak kazał zostawić go na noc,
dziś o 8 rano dostałam wiadomość że w nocy nastąpiło zatrzymanie akcji serca.
Nie mogę tego przeżyć, nie wyobrażam sobie co dalej - zwłaszcza że za dwie godziny jadę po jego małe ciałko zimne i bez życia,
w przeciwieństwie tego co było wcześniej towarzyszył mi dzień w dzień zawsze chętny do zabawy, pocieszenia mnie i poprawienia mi humoru,
a ja - ja nic nie mogłam zrobić patrząc na to jak on cierpi.
Jak radzić sobie z tym bólem? Jak?