Dzisiaj o godzinie ok 24 w nocy dostałam sms-a od mojej przyjaciółki ,ktorej piesek ( niespelna 2 letni ) pinczerek zginął pod kołami ciężarówki .Nogi się pode mną ugięły , cała się trzęsłam i zadzwoniłam....rozmowa pelna płaczu,wypytać nie mogłam bo tak mnie dławiło:( J też mam dwie sunie tej rasy i często się spotykaliśmy razem z pieskami .Dzisiaj Oskarek odszedł i nikt nie może sie z tym pogodzić...umarł swojej pani na rękach w taksówce w drodze do wet. Ciężarówka nawet nie poczuła że takie maleństwo wpadło pod koła...przejechała...Oskar jeszcze żył ,ale już był nieobecny...jest już pochowany w lesie
Miał zostać tatusiem naszych przyszłych małych piesków
Jutro pójdziemy porozmawiać z całą rodziną ,która teraz spać nie może ,a jest późna noc..Tłumacze że widocznie tak miało byc - że takie przeznaczenie bo przeciez żadnego zaniedbania , piesek na smyczy szedł chodnikiem i nagle się zerwał i szarpnął mocno i...chciał przeleciec przez jezdnie do zobaczonego psa po drugiej stronie...
Ela_i dwie pinczerki ..