Ciekawy temat, że dopiero teraz na niego wpadłem
Powiem tak - ja wierzę w duchy i inne stworzenia których istnienia nie udowodniono.
Nie bede Wam opisywał swoich przygód z różnymi zjawiskami nadprzyrodzonymi bo weźmiecie mnie za kretyna
Choć muszę przyznać, że kilka razy widziałem i preżyłem rzeczy które ciężko wytłumaczyć w racjonalny sposób. Nie tylko ja. Takie rzeczy istnieją. I tylko od nas zależy czy to zaakceptujemy czy będziemy się starać wytłumaczyć to za wszelką cenę w racjonalny sposób. Takie tłumaczenia są chyba jednak po to, aby zaspokoić własne sumienie. Bo ludzie z natury boją się tego co nieznane.
Ot choćby głupi przyklad nazwany przez naukowców "paraliżem przysennym". niby fakty się zgadzają. W fazie snu ciało jest sparaliżowane, żebyśmy nie mogli odgrywać naszych snów. I jak nagle się obudzimy jesteśmy między jawą a snem. Ciało dalej sparaliżowane, my jesteśmy już obudzeni i przytomni ale jednak dalej mamy prześwity snu.
Wszystko niby ok. Ale jedna recz się nie zgadza. skoro paraliz przysenny jest dalszą częścią snu dlaczego zamiast kontynuacji snu u wszystkich którzy przeżyli paraliż wyglądało to jednakowo? I wcale nie była to kontynuacja snu. Każdy opisuje to jak przejmujący paraliż, uczucie jakby ktoś przy nas był, czasami czują dotyk tej osoby, nieraz widzą jej zarys, słyszą jak coś mówi. Towarzyszy temu także przyśpieszone bicie serca, uczucie przeraźliwego strachu i zimna, trudności z oddychaniem.
Mi taki paraliż przydarzył się dwa razy. I wyglądało to tak, jak u innych. Chciałbym dodać, że zaraz przed obudzeniem miałem całkiem miły sen. Ale obudziłem się, czułem zimno strach, czułem obecność kogoś koło mnie. Słyszałem jak coś do mnie mówiła, rozumiałem każde słowo. Widziałem zarys postaci nade mną ale nie mogłem się obrócić. Nie mogłem się ruszyć. Conajmniej dziwne uczucie.
W średniowieczu opisywali to zjawisko jako nocna zmora. Nie będe przytaczał opisu z legend, zainteresowani mogą coś na ten temat wyguglować. Zmora nocna była bardzo częstym motywem na obrazach z tamtych czasów. Może coś w tym jest?
Kilka lat temu, na wakacjach w Gródku nad dunajcem byliśmy w opuszczonym hotelu w pewnym opuszczonym ośrodku. Weszliśmy 2 grupą, aby nastraszyć znajomych którzy wcześniej się tam wybrali. Zapowiadała się niezła zabawa. Udało się nam ich nieźle nastraszyć, ja dostałem za to opiernicz (jako, że był to mój pomysł) bo oni omal zawału nie dostali. No ale stwierdziliśmy, że pozwiedzamy dalej. Po przejściu kilku pomieszzeń usłyzeliśmy kroki. Wyglądnelismy na hol, sprawdzić kto idzie. To było w nocy. Korytarz był dość długi. Ale nikogo w nim nie było, a kroki dalej się zbliżały. Nie zastanawiajac się dlużej, wszyscy stamtąd zwialismy. Na drugi dzień poszliśmy się dowiedzieć do właścicieli, czy może był tam w nocy jakiś stroż. Nikogo jednak poza nami tam nie było. Do tej pory nie wiem co tam napradę było
Kiedyś znów będąc w lesie koło N. Sącza na spacerze z dwoma psami (tamtejszymi kundelkami) i dzieciakami pod opieką (sąsiadów) poszliśmy na spacer do lasu. W pewnym momencie psiaki wystartowały i znikły. Za chwile patrzę, a one gonią wielką sarne. Za chwilę wróciły. Jakiś czas później znów gdzieś pobiegły ujadajac. No to ja za nimi, bo pewnie znów sarnę dorwały. Weszliśmy w gęsty bór, daleko od ścieżki, ale i tak było dość jasno. Więc ide wolno zeby nikogo nie zgubić, a tu patrzę przede mną przebiega stworzenie. Gdybym był w dźungli stwierdziłbym, że to duża małpa. Ale one w polsce nie występują. To wyglądalo jak duże (ok. 160cm), zgarbione, czarne człowiekopodobne stworzenie. Przebiegło szybko, jakieś 2-3metry przede mną. Trochę mnie widok tego zaskoczył, ale stwierdziłem, że pobiegnę za tym. Ale nagle znikneło mi z oczu. Pomyślałbym, przewidzenie - ale dzieciaki też to widziały. i opisały dokładnie jak ja. Więc wątpliwości nie miałem - coś tam było. Psy też przybiegły lekko zszokowane
To tylko takie wyrywkowe historie które akurat sobie przypomniałem. Jak dostanę zgodę, to opisze jeszcze jedną historię która przydarzyła się wyiarygodnej osobie z rodziny, która w duchy nie wierzyła aż do czasu
Wierze, że duchy istnieją, że są wokół nas. Tylko nie zawsze da się je wyczuć, nie wszystkie są te złe. Skąd jednak te historie musiały powstać. Nie wierzę we wszystkie, dużo to napewno wymyślone historyjki. Ale te historyjki gdzieś musiały mieć korzenie, prawda?
I tylko od nas zależy jak do pewnych zjawisk podejdziemy