W szkole podstawowej mieliśmy wszyscy mundurki i nikogo nie dziwił specjalnie ten stan rzeczy
. W starszych klasach (wtedy były jeszcze i siódme i ósme), jako normalna zdrowa młodzież
, zaczęliśmy się przeciw temu buntować i chodziliśmy bez, ale tylko do czasu przyłapania przez dyrektorkę
. Potem grzecznie, przez dwa, trzy dni nosiliśmy mundurek, a potem znowu bez
Natomiast w technikum to był reżim
Dyrektorka zarządziła, że obowiązującym kolorem jest granat, i wszyscy musieliśmy nosić stroje w takim - lub bardzo zbliżonym kolorze...
Dodatkowo, orzekła, że jako, że dziewcząt w szkole jest jak na lekarstwo (w mojej klasie byłyśmy trzy, a 37 chłopa, żyć nie umierać
), to dziewczyny obowiązkowo musiały chodzić w spódnicach
Naturalnie w czwartej i piątej klasie zaczęłyśmy te przepisy "olewać"
(młodzieży, proszę nie brać złego przykładu
), ale jak nas dyrcia zobaczyła, to były kłopoty...
No i jeszcze takie szczególy, jak przyszyte tarcze (żadne agrafki), a chłopakom nie wolno było nosić brody, wąs owszem, ale nie broda, o włosach nie wspomnę
Ach
To były piękne czasy......