przez Saw 1 maja 2009, o 14:47
Marley&Me
Świetny film. Zabierając się za niego myślałam, że będzie to jakaś prosta komedyjka na miarę 'Beethovenów' (chociaż do serii tych filmów mam sentyment). Ale jednak nie. Film miał wątki komediowe, bo cała postać psa - Labradora Marleya przynosiła uśmiech na twarzy, ale również niepokój (jak boga kocham, nie wiem jakbym sobie poradziła z takim psem).
Jednak to nie pies był głównym bohaterem tego filmu. Głównymi bohaterami byli jego właściciele, którzy zmagali się z problemami, jak mogłoby się wydawać - spowodowanymi przez Marleya. Ale tak wcale nie było. To pies był ich perełką, czymś co ubarwiało ich życie i pociągnęło do takich a nie innych czynów.
I faktycznie, nie jest to typowa komedia. Ten film pokazuje bezgraniczną miłość psa do człowieka oraz człowieka do psa. Właściciele Marleya chcieli się go pozbyć, ale wiedzieli, że usunięcie psa nie zmieni nic w ich życiu. Nie naprawi problemów. Nastałaby pustka. Więc Marley został.
Zakończenia nie zdradzę, ale warto uzbroić się w paczkę chusteczek lub chociaż kawałek miękkiego papieru toaletowego.
Peace&Love.