Z tym dostępem do weta, to my akurat mamy szczęście, bo jest w naszej miejscowości. Co prawda dwie godziny dziennie, ale jest. No bo to też nie jakaś tam wiocha, tylko "zaplecze willowe Rybnika", hihi. Ale zgadzam się z Dodą, to jest rzeczywiście "wiejski" problem. I z tymi łańcuchami też prawda. Ja nie mogę na to patrzeć! Te biedne zwierzaki całe swoje psie życie spędzają na uwięzi i do tego jeszcze pozbawione towarzystwa człowieka, no bo przecież całymi dniami się też na dworze nie siedzi.
A już kompletnym absurdem dla mnie jest umieszczanie budy, czy też kojca, w najdalszym kącie podwórza, gdzieś obok "kupy gnoja", czy czegoś, co ma nie być na widoku.
Pomijając już wszystko inne, przecież pies chyba jest po to, żeby widział, słyszał i czuł obcego! A w takim przypadku to to zadanie ma "nieco" utrudnione!