Moderator: Moderatorzy
sylwus3112 napisał(a):Sissi a orientujeszz sie czy w tych hodowlach co mi dałas linki mają szczeniaczki w granicach 1500zł-1700zł?
sylwus3112 napisał(a):podzwonie tylko ja chce szczeniaczka kupic tak w sierpniu dopiero wiec w lipcu chyba musze dzwonic i sie dowiadywac.
Plx napisał(a):sylwus3112 napisał(a):podzwonie tylko ja chce szczeniaczka kupic tak w sierpniu dopiero wiec w lipcu chyba musze dzwonic i sie dowiadywac.
W lipcu wszystko będzie już z góry zaklepane. Najlepiej dzownić jeszcze przed narodzeniem szczeniaków, ja swojego psa rezerwowałam pół roku przed kryciem
Edyten napisał(a):Nie wiem, dlaczego ostatnio nie wkleiło mi posta. Powtórzę więc, chociaż spokojniej, trochę mi furia minęła, wtedy byłam po kolejnej wizycie u weterynarza. Odradzam, odradzam, odradzam. Kupiłam maltańczyka, jak większość popełniłam masę błędów. Psiaka wyniósł nam pan na klatkę schodową na parterze, "bo żona chora". Gdyby nie była z nami wtedy córka, która miała być paniunią psa, wyszłabym natychmiast. Ale małą zakochana odrazu, wyrwij z objęć. Powinnam była wyjść. Chociaż kto wie, co by się wtedy stało z małym. Pies ma mnóstwo wad fizycznych. Krzywica, dysplazja, takie drobiazgi jak przodozgryz i uszy rosnące w drugą stronę nie warte są wspomnienia. Dostaliśmy go i po paru dniach leczyliśmy z powodu stanu zapalnego oka. Powie ktoś, normalne u maltańczyka. Otóż nie. Oko był w takim stanie, że weterynarz stwierdził, że musiało być chore od około miesiąca. Oko leczymy kolejny raz, zmiany są poważne, mam nadzieję, że go malec nie straci. Kolejna, najbardziej boląca sprawa. Pies nie da się wychować. Jest agresywny, gryzie znienacka i w różnych okolicznościach, chociaż małe toto (chociaż większe, niż powinno, ma 6 kilo i jest chuderlawy), ugryźć potrafi mocno. Do krwi, mam całe ręce w bliznach. Szczególnie nie znosi dzieci. Wyobraźcie sobie rodzinne wakacje, a takie za mną, gdzie dzieciaków kilkoro, a pies musi być zamknięty w domu, bo rzuca się i gryzie. Nawet takie, które kocha i toleruje. Bo tak, znienacka łapie. Już chyba większość moich znajomych i rodziny ma blizny po jego zębach. Nie można nauczyć go porządku, sika wszędzie, nawet na kanapę i do łóżka. Kupę robił wyłącznie na dywan, dywan wyrzuciłam. Treser-behawiorysta rozłożył ręce, psy, jak powiedział, z trefnych hodowli, często tak mają. A, jeszcze jedno. Problemy z żoąłdkiem. Wymioty i biegunka bardzo często.
Dostałam książeczkkę zdrowia, z wpisanymi szczepieniami i odrobaczeniami. Trzy dni po przyjeździe do domu zmymiotował obrzydliwymi, wielkim robalami. Czyli ściema koszmarna. Postawiłam sobie za punkt honoru, że wszędzie, gdzie tylko będę mogła, będę robić im antyreklamę. Pomijając oszukanych ludzi, jak można skazywać psy na cierpienie? Teraz mały będzie miał pewnie operację oka, oby się powiodła. Mam go od roku i, jak to ktoś tu napisał, to jakby się miało chore dziecko.
Poza tym jest słodki i kochany, ale to, co dotąd przeszłam i co zapewne jeszcze przede mną, powinnam ich pozwać chyba. Dla wytrwałych.
P.S. Dwa lata temu wymieniałam podłogę. Za jakiś rok pewnie znów będę musiała . Dwa dywany już na śmietniku. Teraz wiem, że lepiej zapłacić dwa razy więcej i mieć zdrowego, pogodnego psiaka (zapłaciłam 1500 złotych, czyli niemało).
Reasumując. Obrzydliwi oszuści.
Perełka! napisał(a):Edyten napisał(a):Nie wiem, dlaczego ostatnio nie wkleiło mi posta. Powtórzę więc, chociaż spokojniej, trochę mi furia minęła, wtedy byłam po kolejnej wizycie u weterynarza. Odradzam, odradzam, odradzam. Kupiłam maltańczyka, jak większość popełniłam masę błędów. Psiaka wyniósł nam pan na klatkę schodową na parterze, "bo żona chora". Gdyby nie była z nami wtedy córka, która miała być paniunią psa, wyszłabym natychmiast. Ale małą zakochana odrazu, wyrwij z objęć. Powinnam była wyjść. Chociaż kto wie, co by się wtedy stało z małym. Pies ma mnóstwo wad fizycznych. Krzywica, dysplazja, takie drobiazgi jak przodozgryz i uszy rosnące w drugą stronę nie warte są wspomnienia. Dostaliśmy go i po paru dniach leczyliśmy z powodu stanu zapalnego oka. Powie ktoś, normalne u maltańczyka. Otóż nie. Oko był w takim stanie, że weterynarz stwierdził, że musiało być chore od około miesiąca. Oko leczymy kolejny raz, zmiany są poważne, mam nadzieję, że go malec nie straci. Kolejna, najbardziej boląca sprawa. Pies nie da się wychować. Jest agresywny, gryzie znienacka i w różnych okolicznościach, chociaż małe toto (chociaż większe, niż powinno, ma 6 kilo i jest chuderlawy), ugryźć potrafi mocno. Do krwi, mam całe ręce w bliznach. Szczególnie nie znosi dzieci. Wyobraźcie sobie rodzinne wakacje, a takie za mną, gdzie dzieciaków kilkoro, a pies musi być zamknięty w domu, bo rzuca się i gryzie. Nawet takie, które kocha i toleruje. Bo tak, znienacka łapie. Już chyba większość moich znajomych i rodziny ma blizny po jego zębach. Nie można nauczyć go porządku, sika wszędzie, nawet na kanapę i do łóżka. Kupę robił wyłącznie na dywan, dywan wyrzuciłam. Treser-behawiorysta rozłożył ręce, psy, jak powiedział, z trefnych hodowli, często tak mają. A, jeszcze jedno. Problemy z żoąłdkiem. Wymioty i biegunka bardzo często.
Dostałam książeczkkę zdrowia, z wpisanymi szczepieniami i odrobaczeniami. Trzy dni po przyjeździe do domu zmymiotował obrzydliwymi, wielkim robalami. Czyli ściema koszmarna. Postawiłam sobie za punkt honoru, że wszędzie, gdzie tylko będę mogła, będę robić im antyreklamę. Pomijając oszukanych ludzi, jak można skazywać psy na cierpienie? Teraz mały będzie miał pewnie operację oka, oby się powiodła. Mam go od roku i, jak to ktoś tu napisał, to jakby się miało chore dziecko.
Poza tym jest słodki i kochany, ale to, co dotąd przeszłam i co zapewne jeszcze przede mną, powinnam ich pozwać chyba. Dla wytrwałych.
P.S. Dwa lata temu wymieniałam podłogę. Za jakiś rok pewnie znów będę musiała . Dwa dywany już na śmietniku. Teraz wiem, że lepiej zapłacić dwa razy więcej i mieć zdrowego, pogodnego psiaka (zapłaciłam 1500 złotych, czyli niemało).
Reasumując. Obrzydliwi oszuści.
Doskonale rozumiem oburzenie, przechodzilismy przez to samo współczuje serdecznie.
Do tej pory mamy kontakt (spotkania w domu) z treserem, bardzo pomógł ale ponad rok wyprowadzaliśmy psa na prostą.
Pies zachowywał się bardzo agresywnie przy jedzeniu, jadł szczekając i jego miska (bardzo duża) była opróżniana w ciągu 10 sekund... bał się że ktos mu zabierze. Masakra !!!
Doszło do tego ze przestalismy wchodzic do pomieszczenie w ktorym jadl pies bo sie tak stresowal... ale dalismy rade bardzo duzo pracy i cierpliwosci... a dlaczego tak sie stalo ? wszystkie problemy z naszym psiakiem byly spowodowane warunkami w jakich przebywal i brakiem kontroli opiekunów... nie pilnowali zeby wszystkie psiaki jadly odpowiednia ilosc jedzenia, widocznie sypali do jednej miski a wiadomo jeden zje a drugi (nasza pierdola wtedy) nie dojadal... i przez tak dlugi czas mial schize z jedzeniem... TAKIE RZECZY DZIEJA SIE PRZEZ LUDZI, TO NIE WINA PSIAKOW... TO WINA NIEROBÓW, KTORZY ROBIA PIENIADZE ROZMNAZAJAC PSIAKI. Jak patrze na ich strone to strzela mnie, taki stek bzdur !!!
Kiedys sie natkna na kogos , kto tak naglosni ta sprawe i wezma sie do roboy a nie za rozmnazanie chorych psow.
Daja porady przy zakupie psa, moze warto zeby sie sami do nich stosowali.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość