Moja dalmatynka, która niestety odeszła w maju tego roku
też miała zakaz wchodzenia na łóżka, sofy i fotele, a mimo to upodobała sobie moją kanapę i po naszym wyjściu z domu zawsze się tam dumnie ładowała. Kiedy wracałam z pracy oczywiście witała mnie na przeciągając się na swoim posłaniu, tak jakby cały dzień na nim spędziła. Ale oczywiście kanapa była ciepła, wymoszczona i pełna innych dowodów zbrodni (sierści).
Śmiałam się zawsze z tego jak próbuje mnie zmylić tym przeciąganiem się na swoim posłaniu i udawałam, że tego nie widzę - w końcu jej się też coś należało od życia, dlatego pozwalałam jej myśleć, że potrafi mnie przechytrzyć, choć od czasu do czasu pokazywałam jej, że jednak wiem o jej oszustwie
Pozwól swojemu psu też czasem poczuć się mądrym