Było to dawno,wtedy żył jeszcze mój tata i nie interesowałam się kynologią.Na ulicy,przy której znajdowało się mieszkanie moich rodziców pojawił się pies.Średniej wielkości suczka,czarna z białym brzuszkiem i łatką na piersi też bialutką.Z początku wszyscy myśleli,że od kogoś uciekła.Ale nikt się o nią nie pytał,więc uznano,że pies jest bezpański.Sąsiadka nazwała ją Luna.Sunia była bardzo łagodna.Gdy mnie zobaczyła,zaczęła się do mnie łasić.Pogłaskałam ją i poczęstowałąm ją kanapką.Zrobiło mi się jej żal,że nikt jej nie robi kanapek...Chciałam ją zabrać,ale rodzice się nie zgodzili-w domu był kot.Częstowałam zwierzątko swoim jedzeniem i przynosiłam jej wodę.Sąsiadki też ją dokarmiały,ale nikt nie chciał jej przygarnąć.Aż któregos roku mój sąsiad postanowił podarować ją znajomemu,który stracił swojego ukochanego psa.Zawiózł ją tam,ale po dwóch tygodniach Luna znowu się pojawiła na Kajki...Czy było jej tam źle?Nadchodziła zima i nie miałą się gdzie podziac.Obok domu,gdzie byli rodzice były garaże,w których były kombajny i ciągniki.Pracujący tam ludzie urządzili Lunie w jednym z garażów kącik,gdzie mieszkała w chłodniejsze dni.Latem lubiła wylegiwać się w trawie naprzeciwko garażów.Tak polubiła mnie i mamę,że często odprowadzała mnie,gdy wracałam do dziadków.I tak było do roku 2004.Wtedy Luna odeszła na zawsze...Poszła z sąsiadką na rynek i upadła na bok.Piszczała.Jeden z handlujących zadzwonił po weterynarza,ale gdy przybył to było już za późno...Wzięli ją na sekcję-okazało się,że miała chore nerki.Potem ją pochowano przy Rynku.Niestety,nie wiem w którym miejscu.Chciałam się czegoś więcej dowiedzieć,co pozbawiło ją życia,trafiłam na stronę o psach i tak po nitce do kłębka się wciągnełam.I tak jest do dziś.Mój ojciec nie żyje od 2002 roku.Luna uczestniczyła też w mojej I Komunii Świętej-znalazła mnie pod kościołem i poszła ze mną.Mam z nią zdjęcię-ja,dziewczynka w albie tuląca czarną suczkę.Mam też jeszcze jedno-z moim ojcem.Luna przyszła się przywitać i zaczęła się bawić.Położyła się i tak została uwieczniona.
Teraz,gdy idę do mieszkania rodziców,to jeszcze odruchowo patrzę w trawę.Wciąż zdaje mi się,że zobaczę czarne uszka...