witam.szukam kontaktu z osobami które zakupiły psa w małej miejscowości Rypin w wojewodztwie kujawsko-pomorskim.
mogl byc to w zasadzie pies kazdej rasy<napewno hodowane są tam -labladory,golden ret.,amstafy,shih tzu,york,chiński grzywacz,pudel miniturowy,sznaucer olbrzymi,colli>
hodowca jest meżczyzna w srednim wieku poruszajacy sie starym polonezem.
oglasza sie głównie przez anonse<www.anonse.pl>posiada cale monostwo roznych numerow telefonow komorkowych.w anonsach jedno ogloszenie oznacza jeden telefon.sprzedaje zarowno psy rodowodowe jak i bez rodowodu.
posiadam dwa psy.sniadego pieska rasy sheltie i suczke Niunie-colli tricolor.suczka zostala kupiona wlasnie w tej hodowli w rypinie.zostala przywieziona przezemnie w grudniu dwa lata temu.zadzwonilam do pana z rypina gdyz znalazlam jego ogloszenie w anonsach.jedno z nielicznych ktore udalo mi sie znalezc a ktore dotyczylo szczeniakow rasy colli.szukalam glownie w obrebie wojewodztwa pomorskiego lub kujawsko-pomorskiego gdyz mieszkam w gdyni.
pan przedstawil sie przez telefon jako cieply wlasciciel majel hodowli pieskow w malej miejscowosci.nie wzbudzil moich podejrzen.postanowilam przyjechac,obejrzec hodowle i zabrac ze soba jednego ze szczeniaczkow rasy colli.do rypina jechalam dlugo<ekspres do ilawy potem pospieszny do brodnicy a w koncu pks do rypina>pan mial wyjsc po mnie na dworzec a potem pokazac mi hodowle.zgodnie z ogloszenem oczekiwalam szczeniaczkow 8 tygodniowych.
okazalo sie jednak na miejscu ze z jakims tam powodow pan przywiozl mi szczeniaczka prosto na dworzec.to co zobaczylam przeszlo moje wyobrazenia.byl grudzien,zimno,temperatura ujemna.piesek lezal rzucony na tylne siedzenie bez jakiejkolwiek szmatki czy kocyka.trzasł sie jakby mial febre<zapewne w duzej mierze ze strachu>.pan hodowca ktory zjawil sie w dresie i podartych teniosowkach staral sie byc bardzo mily.otworzyl samochod podniosl psiaka za lapy i zaczal mi prezentowac towar.dodam ze trzymal mała jak egzemplarz świnki ktora jest sprzedawana do ubojni a nie malego szczeniaczka z hodowli domowej.piesiak<obecnie od dwoch lat moja niunia>trzasl sie jak galareta, z nosa poprostu lecialy strumienie cieczy.chcialam ja wziac na rece i czyms otulic ale niestety pan wrzucil psa na tylne siedzenie i przytrzymywal kolanem drzwi samochodu.nastepnie przystapil do kwiecistych opowiesci o tym jak bardzo on kocha zwierzeta.zachwalal ze szczeniaczek jest bardzo czysty bo dzis rano wykapali go szamponem a potem wysuszyli suszarka do wlosow.pan zanosil sie szczesliwym rechotem.nie wiem co czul maly piesek ktory zostal tak brutalnie potraktowany.bylo minus kilka stopni.pan hodowca wiedzial ze czeka nas dluga podroz.mimo to wykapal psa w dzien wyjazdu,wysuszyl suszarkom a potem wrzucila do samochodu.w miedzyczasie pokazal liste psow co mu sieostatnio urodzily.byly rozne roznych ras.opowiadal o amstafach sprzedawanych na walki psow i grzywaczach ktorymi handluje z niemcami.zapytany czym karmi psy odpoweiedzial ze indyczymi koscmi posypanymi wegetom i zapieczonymi w piekarniku.do tego pedigripal.poniewaz mialam juz psa i troche wiedzy na temat zywienia psow zdobylam rece mi opadly jak to uslyszalam.nic jednak specjalnie mu niemowilam.nastepnie przed oczami przelecial mi ksiazeczka zdrowia niuni<mignely mi naklejki szczepien> i zazadal pieniedzy.
zaplacilam i wzielam małą.w tamtej chwili zdawalam sobie juz sprawie ze jest to pseudohodowla i zapewne warunki w niej panujace zostawialy wiele do zyczenia.nie wyobrazalm sobie jednak jak moglabym zostawic tego szczeniaczka w tym samochodzie.zaplacilam ,owinęlam niunie swoja kurtką i ruszylysmy w drogie.
mala milo ogromnego stresu byla bardzo glodna.zapobiegawczo przygotowalam miesko w domu i zabralam zec sobą.zjadla je juz na dworcu w brodnicy omalo nieodgryzajac mi palcow.jechalysmy kilka godzin.juz w drodze i potem w domu zauwazylam ze mala ma wiele cech psa btego i zleknionego.kiedy delikatnie chcialo sie ja poglaskac uginala lapy,chowala uszy i ogon i zaczynala sie trasc jaby bala sie uderzenia.w domu kiedy szok minął okazalosie ze w ksiazeczce sa tylko nalepki bez stempla wetrerynarza.niunia oczywiscie zostala zaszczepiona raz jeszcze.
nie wiem w jaki sposob ale czystosci to pan hodowca nuczyl niunie"perfekcyjnie".nie wiem czym wymusil tak okropny skowyt ktory podnosila niunia gdy chciala sie zalatwic.piszczala okropnie.mam wrazenie ze wynikalo to z faktu ze pewnie zalatwila sie kilka razy tam gdzie nie trzeba i zostala za to solidnie ukarana.
miala rowniez leki przed zamknieta przestenia<nigdy nie stawala w przedsionkach nawet obszernych.nie wchodzila przez jedne drzwi dopki drugie nie byly otwarte>nasunelo mi to mysl ze byc moze byla trzymana w boksach.zreszta niuniua bala sie wszystkiegi i wszystkich.nie wiedziala do czego sluszy patyk,zabawka.nie mogla sie przyzwyczaic ze ma swoje legowisko.to gimi<moj drugi pies>stal sie przewodnikim dla niuni w swiecie zwiewrzat i ludzi.uczyl ja wszystkiego.ze nie trzeba bac sie reki,ze za lezenie na kanapi pani napewno nie dostanie klapsa.niuina miala tez syndrom psa glodzonego a juz napewno zle odzywianego.posilki sa najszczesliwsza chwila w ciagu dnia niuni.caly czas odnosimy wrazenie ze ona ciagle boi sie ze nie starczy dla niej posilku.okazuje za niego niesamowita wdziecznosc.nadal mimo naszych staran i dzelenie posilkow je bardzo szybko,polyka bardzo szybko prawie bez gryzienia.
teraz dopiero po dwoch latach zoladek niuni zostal zaleczony choc napewno nigdy nie bedzie w pelni zdrowy.w zasadzie cale te dwa lata to nasza walka z nieustajacymi biegubnkami,wymiotami,infekcjsami skornymi,nozacymi sie grzybicami.zawsze karmilismy psy dobra karma typu:royl,eukunaba.okazalo sie jednak ze zoladek niuni po przejsciach w rypinie nie chce nic przyswajac.weterynarz polecil nam karme eukunaba intenstinal niestety okazalo sie totalnym niewypalem.niunia dostala takiej biegunki ze balismy sie o jej zdrowie.serie przeswietlen,badan na szczenie nie wykazaly zadnych powazniejszych zmian w jelitach i przewodzie ppokarmowym.niunia reaguje biegunka na sladowe nawet ilosci tluszczu.nie wchodzi w gre nawet udko od kurczaka a jedynie piersi.nie mozna jej podac zadnych preparatow witaminowych ani mineralnych bo biegunka powraca.jedynym posilkiem staja sie ugotowane piersi z kurczaka z rozgotowanym ryzem.i z ulga zaswiecilo nam swiatelko w tunelu.od jakiegos czasu kupki wygladaja normalnie.niestey jej ukochane prasowane kosci i inne gryzaki ktore bardzo lubi obgryzac tez musialy zostac odstawione ze gledu na to ze powoduja biegunki.na przekor wszystkiem niunia jest jednak psem pelnym zycia i milosci.caly czas nadrabia czas.dopiero kilka miesiecy temu podjela proby szczeniecych zabaw.bez obaw bierze patyk w pyszczek.nieatpliwa w tym zasluga gimiego ktory nie odstepuje jej na krok.gimi jest bowiem zupelnie innym typem psa.zanim do nas trafil wchowywany posrod piezynek,kolyderek i poduszek.byl oczkie w glowie swoich hodowcow i ich dzieci.juz od malego lgnal do ludzi,u kazdego doprasza sie lapka o glaskanie.a niuniua powoli,powoli zdrowieje.co nas cieszy nabardziej
gdyby ktos slyszal o panu z rypina to prosze o kontak na pw.dodam ze zdaje sobie sprawe ze sama kupilam takiego psa totez nie zaluje ani chwili ze wtedy zabrala niuniue.jak przypuszczalismy nie jest ona czystym colli a mieszanem.ale to nie ma dla nas zadnego znaczenia.jest tak wierna,grzeczna i kochajaca ze niezamienilibysmy jej nawet na stado zdrowych psow.
pozdrawiam