Mamy zgryz i dylemat, ale najpierw wstęp
Jako dziecko miałam dwa psy, były to cocker spaniele, natomiast mąż całe życie marzył o posiadaniu psa... i marzenie to do dzis pozostało niespełnione. Ale nadeszła chwila do ktorej dojrzewaliśmy wszyscy dość długo, pewnie nawet zbyt długo....ale wydarzyło sie coś, co w ciągu kilku dni przyspieszyło obrót spraw.
Mamy za miastem dom letniskowy. Na początku wakacji sąsiedzi rano odkryli psa, średniej wielkości kundelka przywiązanego kablem do płotu...o takich bydlakach nie chcę pisać, wszyscy mamy do nich jednakowy stosunek ... pies jest czysty, na oko ok 4-5 letni, wszyscy dookoła (kilkanaście domów) go dokarmiają i doglądają.
My o tym zajściu dowiedzieliśmy się 6 dni temu, kiedy to wróciliśmy z dłuszego wyjazdu zagranicznego - nie było nas tam kiedy to zdarzenie, porzucenie i znalezienie psa miało miejsce. Od słowa do słowa...wystarczyła godzina, żeby pies miał u nas w domu swoje posłanie, miski, jedzenie, mógł spać w domu itp. Oczyściliśmy go z kleszczy. Sprawia wrażenie psa doskonale znającego tryb życia domowego, pcha się na fotel,kanapę, uwielbia czułości, jest jednak bardzo strachliwy i boi się gwałtownych ruchów - co mnie zupełnie nie dziwi, po tym co przeszedl .. Jednak z drugiej strony wspaniale radzi sobie w terenie, znika na pół nocy, ma swoje ścieżki i trasy i wcale, ale to wcale nie traktuje nas jak tych, którzy dali mu kąt i przygarnęli (tylko w naszym domu dostał posłanie), potrafi leżeć przy drodze i nawet nie zamerdać ogonem na nasz widok, jakby nie pamiętał, kto go karmi i gdzie śpi....Na fotel pcha się wtedy jak zobaczy, że machamy do niego parówką...i jest coś jeszcze. Jego tęsknota...wyje....
Najlepszym miejsce dla niego okazuje się jednak byc gospodarstwo na wsi, dom za miastem...a nie mieszkanie w mieście i tylko weekendowe wyjazdy na wieś. Ostatnią rzeczą jaką chcemy to męczenie zwierzaka i skazywanie go na ciasnotę niecałych 60m2., a on ma duszę trapera, niezależnego włóczęgi...takiej trochę łajzy
Cała ta sytuacja utwierdziła nas w przekonaniu, że MUSIMY mieć psa. Dojrzeliśmy do tego i jest to świadoma decyzja...i tu pojawiają się pytania.
Nasz dzień wyglada tak - oboje pracujemy, nie ma nas w domu 8-9 godzin, jednak jest 11-letni nasz syn (bardzo odpowiedzialny i proszący o psa od kilku juz lat!), zaczyna V klasę, nie będzie go w mieszkaniu ok 5-6 godzin dziennie. Pies oczywiście będzie wyprowadzany rano, po poludniu, wieczorami długie spacery - mąż biega rano nadmorskim bulwarem, choć to miasto, to i las jest niedaleko
Wybór padł na Yorka, piesek mały, ale "psiejski", taki wielkolud w małej skórze, zadziorny i uparty - wszyscy lubimy wyraziste charaktery Uwielbiamy przytulanie psiaków, pieszczoty.
Pytań mnóstwo....jak myslicie - czy to dobry wybór dla nas?
Problem urlopów odpada, będzie je spędzać u mojej zakochanej w psach siostry
York, czy nie York? Szczeniak czy odchowany? Nie wiem jak poradzić sobie w naszej sytuacji z takim maluchem, przecież zostawianie go w domu byłoby zbrodnią wobec niego i....naszych mebli
Z niecierpliwościa czekam na każdą uwagę i poradę - wielkie dziękuję!
Aha...no i kwestia szczekania i kilkugodzinnego wycia pod drzwiami podczas nieobecności właścicieli, nie chcemy narażać psa na tęsknotę a siebie na lincz...
Zamiast pisać kilka wypowiedzi jedna pod drugą
używaj opcji Zmień
używaj opcji Zmień