Witajcie
Jestem miłośniczką piesków od dzieciństwa, jednak alergia na sierść i ślinę nie pozwala mi trzymać pieska w domu.
Mieszkam w dużej wiosce, w domku, a kilka domów dalej u dość normalnie wyglądających ludzi (z dziećmi) przebywa mała suczka - mieszaniec o przepięknych brązowych oczach.
Piesek ma już kilka lat i jest największą przylepą, jaką kiedykolwiek widziałam.
Często przybiega do nas na podwórko (mimo zamkniętej bramy potrafi przecisnąć się pod nią) bawi się z moimi dziećmi a gdy idziemy się przejść po okolicy nie sposób ją odegnać - idzie z nami i już.
Niestety od jakiegoś czasu wizyty pieska bardzo się nasiliły, latem przebiegała bardzo spragniona wody, a teraz przychodzi po uczucia i zainteresowanie.
Widać tą suczkę biegającą po wśi cały dzień, często brudna i zmarznięta gania nawet w nocy! Nie robi nikomu krzywdy, jest bardzo łagodna i przylepna ale najwyraźniej zaniedbana. Nie wygląda na głodną, nie zawsze chce jeść ale zawsze chce być głaskana i przytula się do nas jak dziecko.
Koszmarem stały się nocne wizytu pieska u nas w domu. Właściciele przyszli do nas ostatnio z pretensjami, że pies u nas przebywa (wchodzi sam na nasz teren i jest u nas naprawdę króciutko) . OK rozumiem to że sobie nieżyczą i zabroniłam komukolwiek wpuszczać suczkę do domu. Dzieci zaczęły wychodzić do niej na podwórko, by się pobawić czy pobiegać. Ale piesek zagląda do nas o 23, o 2 w nocy i potrafi godzinę szczekać lub piszczeć pod drzwiami lub drapie w szybkę drzwi tarasowych stukając pazurami i budząc nas wszystkich w środku nocy. Dziwnie właściciele tego nie słyszą i nie zauważają. Powiedziałam im o tym prosząc by uniemożliwili psu wyjście z domu nocną porą. Weekend przetrzymałam obiecując sobie, że spełnię prośbę właścicielki i nie wpuszczę zwierzaka do domu.
Wczoraj niestety miarka się przebrała. Pies był u nas o 3 nad ranem. Zmoknięty, wystraszony bardzo silnym wiatrem i z błaganiem w oczach. Drapał pół godziny zanim otworzyłam mu drzwi. Leżał grzecznie na dywanie i naprawdę nic więcej od nas nie chciał. Klęłam właścicieli w duchu. A pani sąsiadka o 6.30 rano przypomniała sobie o piesku i dzwoniąc niemiłosiernie opierdzieliła nas , że nie przegoniliśmy psa (kamieniami miałam w niego rzucać czy co ?? ) i zagroziła że naśle na nas policję, bo kradniemy jej psa ! szczęka mi opadła i tak już zostałam...
Co o tym myślicie? Co mogę zrobić, by być w porządku wobec właścicieli i nie pozwolić skrzywdzić zwierzaka. czy zawiadomić kogos? Nie chcę niesnasek z sąsiadami ale spokojnie na krzywdę cudne suczki patrzeć nie będę.
Prosze o radę i opinię, może naprawdę jestem złodziejem tylko o tym nie wiem....
pozdrawiam
Magda