D@mian napisał(a):Jak bym miał owczarka kaukazkiego to bym miał to w d... ale mój Nugat należy do malutkich psiaków. I kiedy wychodzę z nim na spacer nie bardzo mam ochotę walczyć z psami których właściciele ich nie wychowali bądź co gorsza skrzywili im psychikę.
nie ma znaczenia, czy pies jest mały czy duży - w miejscach publicznych ma być na smyczy i tyle. Całkiem niedawno walczyłam z takim panem o zapinanie jego psa. Owego pana spotykałyśmy prawie codziennie idąc na lotnisko. Pan ten ma dwa psy - jamnika i jakiegoś kosmacza. Kosmaty piesek jest bardzo spokojny i zawsze chodzi na smyczy, natomiast jamnik jest agresywny i zawsze lata luzem. Na grzeczne zwracanie uwagi pan odpowiadał wzruszeniem ramion i stwierdzeniem, co go to obchodzi. Aż pewnego razu nie wytrzymałam, puściłam Tosię, żeby go trochę pogoniła, wywiązała się dyskusja, podczas której wyszło chamstwo owego pana. A że ja jestem osobą dość wredną, gdy mi ktoś zalezie za skórę, więc zadzwoniłam na straż miejską. Pan się nie przejął i poszedł do domu, więc szłyśmy z Gosią za nim, żeby móc podać straży mniej więcej adres. W pewnym momencie gość wyleciał za krzaków i podleciał do mnie drąc się, że jego syn mnie zabije. Przypuszczam, że uderzyłby mnie, gdyby Chongo, który nie lubi facetów nie skoczył na niego. A że akurat miałam panią ze straży miejskiej na linii, więc wszystko ta pani słyszała. De facto nie wiem, jak się sprawa skończyła, pani ze straży miejskiej powiedziała, że zgłosi to dzielnicowemu. Od tej pory pana więcej nie spotkałam, jedynie kilka dni temu wychodząc z lotniska natknęłam się na jego żonę, która na mój widok spuściła kudłacza ze smyczy i puściła się pędem za jamnikiem, żeby go zapiąć, więc chyba mieli odwiedzinki