Kora była moim pierwszym psem, długowłosym owczarkiem niemieckim.
Urodziła się 30.09.2004
Dostałam ją jako prezent świąteczny od taty. Szkoda, że tylko on wiedział,
że niedługo będziemy mieli psa. Nie mam nic przeciwko kupowaniu zwierząt w prezencie, o ile dostający i dawający uzgodnią między sobą
wszystko co trzeba.
Na obcym podwórku dowiedziałam się że przyszliśmy po psa, a mama nic o tym nie wie. Gdy zobaczyła psa była zła i okazało się że na wiosnę chętnie kupiłaby psiaka... Kora nie miała swojego miejsca, Saba jej nie lubiła,
ja nie umiałam się nią zając, tylko się bawiliśmy.
W lipcu zagryzła moje koszatniczki. Zbiłam ją.
We wrześniu zrobiłam jej najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek zrobiłam: przemyślałam wszystko i zamówiłam książkę o szkoleniu!
Było coraz lepiej. Postanowiłam nawet, że zdamy egzamin.
9.01.2006 Kora wyszła z domu. Jeszcze nie wróciła.
Rodzice dali mi jednak drugą szanse Argusia. Myślę, że jestem bardzo dobym właścicielem.
Żegnaj Korusiu i przebacz mi.