Strona 1 z 1

odejście mojej jamniczki

PostNapisane: 22 maja 2008, o 18:12
przez Aisha
niecałe trzy tygodnie temu rozstałam się z moim pieskiem.....
była ze mną przez całe moje życie, dlatego ból który czuje jest nie do opisania.... była moim pierwszym pieskiem, istotką którą pokochałam bezgranicznie, nigdy nawet nie mogłam sobie wyobrazić jej odejście..
a teraz tylko bół, pustka, mam wrażenie jakbym nie miała żadnych uczuć..
Najgorsza była decyzja o eutanazji
Pomomo dojrzałego wieku ( miała 15 lat) i otyłości czuła się dobrze, miała chęć życia. Bardzo dużo chorowała w swoim życiu, jeszcze rok temu przeszła operację usunięcia raka piersi (to już druga operacja tego typu) i wyszła z tego bez szwanku (nawet po przebudzebiu si e z narkozy dała nieżle popalić weterynarzom). kilka miesięcy temu miała paraliż, z którym też sobie dała rada. zawsze wierzyłam w to że będzie żyła wiecznie dzięki miłości która dostawała od całej rodziny oraz dzięki bezgranicznej miłości jej do jedzenia.
niecały miesiąc temu zauważyłam że coś się zmieniło, stawła się co raz wolniejsza, potykała się jak byłam z nią na sparcerku. aż kilka tygodni temu wróciłam do domu i zauważyłam że ma dziwne oczka, weterynarz zdiagnozował zapalenie oczu. pomyślałam nic groźnego, dostała antybiotyk i jakby było trochę lepiej. i największy koszmar rozegrał się w długi weekend, w sobotę 03 maja pojechaliśmy do lecznicy całodobowej, gdzie po usg lekarz stwierdził że to prawdopodobnie zespół cushinga. następnego dnia chciał tylko przeprowadzić rutynowe badanie, żeby wykluczyć cukrzyce oraz badania wątroby i nerek. Jak dzwoniłam do lekarza żeby podał mi wyniki okazało się że ma bardzo zaawansowaną cukrzyce ( przecież kilka m-cy wcześniej miała badany cukier i był w normie). dostała insulinę, kroplówkę odtruwającą organizm. Po minie lakarza wiedziałam że nie jest dobrze, zresztą czułam to. traciła siły z godziny na godzinę. Weterynarz powiedziała że jak jej stan się nie poprawi to trzeba będzie się zastanowić nad innym wyjściem.
Wykrzyknęłam że nigdy w życiu nie zgodzę się na takie coś!!!!!!
cała niedzielę moja psinka wymiotowała, w końcu przestała jeść i pić.....nie wydalała. a najgorsze były problemy z krażaniem w niedziele wieczorem, przez które nie mogła oddychać. to był koszmar. w poniedziałek znowu weterynarz, w drodze jak siedziałam z Perełcią na tylnym siedzeniu tuż przed dojazdem do lekarza zaczeła tak strasznie wymiotować i na pewien moment zesztywniała......i w tym momencie przyszła decyzja o ulżeniu cierpieniu..
a teraz oprócz bólu czuje nienawiść do samej siebie, że może trzeba było jeszcze poczekać z taką okrutną decyzją, że mogłam się skonsultować z innym weterynarzem..
nie mogę spać po nocach, nie chodzę do pracy, odizolowałam się od ludzi, moi bliscy tak bardzo się martwią ale ja nie potrafie inaczej..
tak bardzo ją kocham ................

PostNapisane: 22 maja 2008, o 18:13
przez Julinia
Bardzo mi przykro :( (*)(*)(*)(*)(*)(*)

PostNapisane: 22 maja 2008, o 18:25
przez Veroonica
Ehh... mój jamnik ma 15 lat, nie wiem co bym zrobiła gdyby odszedł :cry:
A Ty nie możesz się winić, po prostu nadszedł jej czas.
Bardzo Ci wspułczuję :cry: [*]

PostNapisane: 22 maja 2008, o 18:36
przez KittyChan
Smutna historia... :cry:
moja ciocia miała tak samo.tylko że z jej psem było inaczej, piszczał w nocy cały czas go coś bolało, a żaden lekarz nie mógł zdiagnozować co mu jest. wszystkie badania były w porządku. Ale on nie chciał jeść, nie chciał pić, tylko leżał i piszczał z bólu. :( Po miesiącu ciocia podjęła decyzję o eutanazji. Nie mogła patrzeć jak zwierzę cierpi,wiedząc jednocześnie o tym że ona nie może nic zrobić, ani mu pomóc. Tak go kochała i musiała podjąć taką decyzję... Jeszcze do teraz cały czas także zadaje sobie pytanie czy dobrze zrobiła, czy nie powinna poczekać, że może coś dałoby się zrobić..
Strasznie mi żal twojego pieska, na pewno musiał strasznie cierpieć, a ty razem z nim. Ściskam Ciebie mocno i trzymaj się. Żyj dalej i uśmiechnij się do siebie - podjęłaś trudną, lecz właściwą decyzję - pomyśl inaczej- ulżyłaś w jego cierpieniu. On nie ma ci tego za złe, kochałaś go mocno i za to jest ci zapewne wdzięczny!

PostNapisane: 23 maja 2008, o 20:59
przez Spanielu$Koczka
Mi też jest strasznie przykro ;( Nie możesz się obwiniać za to, że skróciłaś jej cierpienia... Ona by cierpiała, a Ty dłużej razem z nią... Uwierz w to, że jeszcze kiedyś się spotkacie.. Będziecie razem.
To tylko podtrzymywało mnie kiedy traciłam zwierzątka.. w ogóle bliskie mi istoty... Gdybym wtedy o tym nie myślała, to nie wiem co by teraz ze mną było... Trzymaj się tej myśli... :(

PostNapisane: 25 maja 2008, o 00:39
przez Diana S
Przykro mi :cry:

PostNapisane: 25 maja 2008, o 19:11
przez Jadzia1
Bardzo mi przykro :cry: trzymaj się jesteśmy z Tobą

PostNapisane: 26 maja 2008, o 15:08
przez Olusi@
Przykro mi :( ... (*)(*)(*)

PostNapisane: 5 cze 2008, o 13:35
przez Anita
Mnie również jest bardzo przykro - nie załamuj się - Twoja psinka już nie cierpi , jest szczęśliwa za TM.

PostNapisane: 11 cze 2008, o 13:34
przez Aisha
Bardzo dziękuję za słowa otuchy. czuję, że naprawde rozumiecie to co przezywam..
Poniżej linki do zdjęć mojej suni :cry:
pozdrawiam wszystkich
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/695 ... 2d042.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ead ... 20e92.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6e4 ... 39526.html

PostNapisane: 11 cze 2008, o 15:31
przez Julinia
Ojej :( Była bardzo piękna :(

PostNapisane: 11 cze 2008, o 16:53
przez Gość
ehh z kad ja to znam :(
moj piesek mial 12 lat. Miał raka piersi. Niestety przyszedl dzień, że musiałam sie z nim pożegnać.
Musiałam go uśpić. Zasypiała w moich rekach. Jak to strasznie boli :(
Wspołczuje i wiem co czujesz od śmierci mojego pieska minelo zaledwie 6 dni :(

PostNapisane: 11 cze 2008, o 18:29
przez Spanielu$Koczka
Przykro mi :(:( Nie ma nic gorszego od straty przyjaciela :cry:

PostNapisane: 18 cze 2008, o 08:23
przez Smutna
Rozumiem ciędoskonale. $ miesiące temu przeżyłam coś podobnego,z tym że mój Ares miał 8 miesięcy i zginął w tajemniczych okolicznościach. Szczerze współczuje.

(*) (*) (*)dla twojego psiaczka



Jeśli chciałabyś dowiedzie się czegoś o mojej historii-jest ona pod tytułem ,,Straciłam najlepszego przyjaciela..." Jeśli mogłabyś,zapal tam świeczkę dla mojego Aresika.... To tylko i aż tyle....[/b][/i]

PostNapisane: 22 lip 2008, o 20:59
przez sonia&puzelek
Bardzo mi przykro :( ;( :(

To dla twojego psiaczka [*] [*] [*]

Trzymaj się.