Napisane: 24 mar 2008, o 20:12
Czytałam wcześniejsze posty i dziwie się, że niektórzy przypisują psu ludzkie emocje. Sama jestem od dwóch miesięcy właścicielką psa ze schronu. Pies ma podobno 5 lat i roczny pobyt w schronie. W związku z tym cały bagaż złych doświadczeń i nawyków. Mimo,iż w domu jest przekochany, bardzo pokorny w stosunku do nas, to jednak próbuje dominować, obsikuje niektóre meble, znacząc w ten sposób teren (opinia weta). Jednak wykazuje dużą agresję w stosunku do obcych ludzi którzy nas odwiedzają, małych dzieci i oczywiście innych Onków na spacerze. Ostatnio capnął mojego zięcia w nogę. Omawialiśmy to z lekarzem, wszystkie postępowania i to on powiedział że same próby ułożenia psa nie pomogą, że jednak zabieg kastracji jest przydatny, aby psiak nie dominował. Miałam opory, oczywiście, rozpatrywałam każdą wersję , ale doszłam do wniosku, że nie chcę aby mój Rapi przyczynił sie do kolejnych psiaków, które później będą wegetować w schronach lub szalał z powodu cieczek suczek. To jest tylko zwierzęcy instynkt. Dlatego zdecydowaliśmy i w czwartek Raptus został poddany zabiegowi. Bolało mnie patrząc jak czuje się źle w dniu zabiegu, ale teraz po 4 dniach szaleje jakby nie miał szwów, rana się goi a ja myślę ze postąpiliśmy słusznie.