Strona 11 z 13

PostNapisane: 4 lut 2009, o 10:50
przez Atena
Weronika-<retriever> napisał(a):Przeczytałam prawie cały temacik, ale jeszcze mam pytanka:
1.Zauważyła, że suce skończyła się cieczka, iść już do weterynarza w ciągu tygodnia, czy odczekać miesiąc lub więcej?
2.Czy po wykonaniu zabiegu trzeba psiakowi dawać jakieś specjalne jedzonko?


coś mało uważnie czytałaś :wink:

Atena napisał(a):trzeba odczekać około 3 miesięcy po cieczce, żeby organizm się wyciszył. Suka szybko dochodzi do siebie, możesz sobie poczytać i pooglądać, jak to wyglądało u Ateny :)

http://www.psiaki.pl/forum/viewtopic.php?p=29053#29053

PostNapisane: 4 lut 2009, o 13:10
przez Weronika-<retriever>
Przeczytałam prawie cały temacik

:mrgreen:
Atena napisał(a):trzeba odczekać około 3 miesięcy po cieczce, żeby organizm się wyciszył. Suka szybko dochodzi do siebie, możesz sobie poczytać i pooglądać, jak to wyglądało u Ateny :)

http://www.psiaki.pl/forum/viewtopic.php?p=29053#29053

czytałam, to "mniej więcej", ale chyba tam nic nie było o karmeniu psiaka po zabiegu? :roll:


Dzięki :wink:
[/quote]

PostNapisane: 4 lut 2009, o 16:09
przez Sissy
=>tu<= znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie ;).

PostNapisane: 4 lut 2009, o 17:15
przez Weronika-<retriever>
Sissy napisał(a):=>tu<= znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie ;).

Dziękuje ci bardzo :wink:

PostNapisane: 10 lut 2009, o 22:05
przez kłapouszkowy chrapcio
diego bedzie jutro o 17 kastrowany.... wrazie jakbym miala jakies pytania jeszcze napisze...

PostNapisane: 12 lut 2009, o 12:32
przez kłapouszkowy chrapcio
Diego jest juz po kastracji...gdy weszlismy do weta, on dal mu glupiego jasia i zamknal nas w innym pokoju... diego po krotkim czasie najpierw usiadl, pote sie polozyl, potem znowu usiadl i puscio pawia... potem mu sie lapy rozjechaly i juz praktycznie spal, wtedy dostal narkoze i pani zaczela go golic.... nastepnie kazala nam wyjsc.... gdy po 20 minutach dokladnie o 18.40 po niego z wujkiem wrocilysmy przenioslysmy go na podloge i przykrylysmy kocem bo sie caly trzas...w domu byl caly czas wpolprzytomny, gdy ktos do niego podchodzil probowal sie podniesc i machal ogonem, juz o kolo godziny 20 przeszedl 3 metry.... a potem juz powoli siadal..o 1 w nocy sie ssiusial ale podejzewam ze jestzcze nie mial czucia... dzisiaj jest juz wszystko po staremu .. diegus skacze i chodzi i byl juz na dwoch spacerkach no i oczywiscie zawartosc jego miski zniknela w mgnieniu oka... rana ma okolo 3 cm

PostNapisane: 12 lut 2009, o 12:46
przez bjossa
to dobrze że wszystko poszło tak szybko i gładko :)

PostNapisane: 12 lut 2009, o 12:51
przez Atena
kłapouszkowy chrapcio napisał(a):o 1 w nocy sie ssiusial ale podejzewam ze jestzcze nie mial czucia...

zsiusianie się jest normalnym objawem po narkozie :)

PostNapisane: 12 lut 2009, o 13:44
przez kłapouszkowy chrapcio
tak tez myslalam.... teraz zachowuje sie tylko troche spiaca ale po za tym jest tak jak zawsze

PostNapisane: 12 lut 2009, o 14:09
przez Weronika-<retriever>
dziś byłam u weterynarza i przy okazji zapytałam się o sterylke.
dianie cieczka skoncyzła sie na poczatek lutego i wet. powiedział, że jak dianie sie zagoi rana (naderwanie opuszki) to trzeba przyjść i sie umówimy na termin zabiegu :wink:

PostNapisane: 21 lut 2009, o 18:01
przez Paulinka...
Otóż mam pewien problem :
Chcę wysterylizować Blekę , bo nie chce rozmnażać kundelków i nie mogę przekonać do mojego pomysłu rodziców. Tata jest za sterylką , bo gdy byliśmy z Bleką na odrobaczaniu to wet wymienił zalety sterylki i w ogóle. Mama za to nie chce jej sterylizować , bo mówi, że suke można upilnować.
Owszem można, ale Bleka potrafi wyjść z szelek i co by było jakby mi uciekła podczas cieczki ? Na to się wtrąca babcia , że są zastrzyki , ja mówie , że one szkodzą zdrowiu psa , a sterylka chroni przed choróbskami ( i przytaczam przykład naszej wcześniejszej suni , która miała zabieg za 500 zł na ropomacicze). Jedyny argument mamy i babci to to , że babcia oglądała jakiś program gdzie podobno lekarze mówili , że suka jest osowiała po sterylce i traci charakter i ten program był z udziałem posłów.
Nie wiem jak je do tej sterylki przekonać. Czy czekać do 1-szej cieczki i udowodnić ,że mogę sobie z Bleką na spacerze nie poradzić ( nie utrzymać itp) :?:

PostNapisane: 21 lut 2009, o 18:09
przez Sissy
A więc Bleka nie miała jeszcze 1-cieczki?
Ja słyszałam,że suka musi mieć przynajmniej jedną cieczkę,by można było ją wysterylizować. Zabierz mamę do weta,niech on wytłumaczy jej wszystko :) Skoro Twojego tatę przekonał,więc może przekona i mamę?
PS.Też oglądałam ten program. Moja mama też. Z takowym skutkiem,że jest na ,,nie'' w stosunku do kastracji. A powiem,że poważnie myślałam nad kastracją Fida.

PostNapisane: 21 lut 2009, o 18:10
przez mwijatak
Zaciągnąć mamę i babcię do dobrego weta i poprosić o wymienienie zalet sterylizacji i niech przy okazji poda koszty leczenia np. ropomacicza ;) Wyszukaj w necie informacje na ten temat i pokaż. Co do zastrzyków też można poszukać informacji. Możesz dodać, że po zastrzykach ryzyko do ropomacicza wzrasta parokrotnie. I możesz podać przykład naszej forumowej Ipi jako przykład skuteczności wszelakich środków hormonalnych czy to antykoncepcyjnych czy wczesnoporonnych.

PostNapisane: 21 lut 2009, o 18:22
przez Paulinka...
Nie miała 1-szej cieczki co mnie martwiło dopóki na ten temat nie doczytałam , bo znajoma labradorka w wieku Bleki miała cieczkę jakiś miesiąc temu. Pod koniec marca idziemy na odrobaczanie i tym razem zaciągnę do tego weta mamę i jak ją przekona to babcia nie będzie miała zbyt wiele do gadania , bo pies jest niby mój , ale więcej niż ja to mają do gadania rodzice.

PostNapisane: 19 mar 2009, o 00:52
przez *Elinka*
Witam, jestem tu nowa.

Postanowiłam odkopać ten wątek, bo mam do Was - bardziej doświadczonych - kilka pytań.

Zacznę od tego, że podczas kąpieli jakiś miesiąc temu zauważyłam, że mój jedenastoletni kundelek ma powiększone jądro. Przy tym bardzo dużo pił wody (ok. 2 litrów dziennie, a nie jest duży - waży 10,5kg) i trzęsły mu się tylne łapki. Następnego dnia pędem do weta, który zdiagnozował nowotwór i zalecił kastrację. Pobraliśmy mu przy okazji krew. Następnego dnia z wynikami przyszłam do lecznicy, był inny weterynarz, dał mi jakieś tabletki przeciwbólowo-przeciwzapalne dla zwierza i polecił wyciąć jedno jądro. Po tabletkach nastąpiła ogromna poprawa, psiak (który i tak jest w bardzo dobrej kondycji jak na swoje lata) przestał się że tak powiem trząść, mniej pił, był jeszcze radośniejszy niż wcześniej. Poszliśmy do weterynarza umówić się na zabieg (jądro nadal było znacznie powiększone). Przyjął nas ten sam weterynarz, co na początku i ponownie zalecił kastrację. Dzisiaj rano natomiast (w dniu zabiegu) drugi znowu kazał wyciąć jedno jądro. Zbadano mu przy tym prostatę (okazało się, że nie jest zmieniona) i wycięto jedno jądro. Czy słusznie? Czy powinien zostać wykastrowany całkowicie? Druga sprawa. Nie dostaliśmy żadnych leków przeciwbólowych. Psinę pomału zaczyna puszczać znieczulenie, przespał mi cały dzień i znowu zaczyna hasać. Powinniśmy dostać jakieś tabletki? Kolejna sprawa - w miejscu szwu WYDAJE mi się, że ma małą dziurkę. Pewna nie jestem. Ze szwu sączy się płyn czerwono-przeźroczysty. Czy to normalne? Czy powinnam zgłosić się jutro do weterynarza? Dodam, że szwy mają się same rozpuścić i mamy się stawić w lecznicy za tydzień. I jeszcze kwestia spacerów - wiadomo, że piesek będzie się brudził. Czy rana jest w jakiś sposób narażona? Dzisiejszy wieczorny spacer ograniczył się do przejścia wzdłuż bloku (żeby pies nie miał styczności z ziemią), ale na dłuższą metę tak się nie da, bo wiem, że on nie potrafi "załatwić się" na chodniku. Jakiś murek czasem obsika, ale też bardzo niechętnie.

Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i pomoże rozwiać moje wątpliwości. Pozdrawiam i czekam na odpowiedzi.

Przy okazji wklejam zdjęcie mojego Stworka :)

Obrazek