Ania_Ś napisał(a):Życie życiem ale po co łamać przepisy. Ja nigdy nie byłam z psem nie zgłoszonym na wystawie i nie rozumiem jak trudno komuś psa zostawić w domu jak nie jest wystawiany
.
jeśli ktoś panuje nad swoim psem i nie jest on agresywny, to czemu nie... Ty nie byłaś, inni chodzą - każdy robi to, co lubi...
Psiarka napisał(a):Zresztą to zbyt praktyczne nie jest.
aczkolwiek zgodzę się z Marysią, dlatego nie zabieram swoich sukoli, bo wolę mieć wolne łapki, żeby w spokoju się piwa napić, czy porobić zdjęcia
cogar napisał(a):Tyle przepisów, a życie swoje historie pisze.
Ja już z psem nie raz na wystawę wszedłem, chociaż go nie pokazywałem.
I nie chodzi tu o jakieś przemycanie psa w torbie, co zresztą z wilczarzem by raczej nie przeszło.
Powodów może być wiele, czasem akurat "już wcześniej wchodziliśmy i mamy papiery przy ringu, a byliśmy w samochodzie", czasem pewnym krokiem po prostu przechodziliśmy koło wpuszczających i tyle.
Mała rada
: trzeba do sprawy każdorazowo podchodzić z pewnością siebie, tak, żeby nie wzbudzać podejrzeń
dokładnie. Rok temu pojechaliśmy większą grupą do Krakowa, na wystawę i na zawody frisbee. Część osób chciała wejść na wystawę popatrzeć sobie, więc weszli za free. A jak? po prostu, jedna dziewczyna znała imiona, nazwiska i miejscowości osób wystawiających psy na tej wystawie, więc każdemu przedzieliła po jednym, kazała zapamiętać imię psa i weszli, mówiąc, że musieli wyjść po coś do samochodów